Logo tylkoskoki

wasylnaglowkeŁukasz Wasilewski dwa lata temu przebojem wbił się do Kadry Narodowej A i w ostatnich dwóch sezonach najczęściej reprezentował barwy Polski na oficjalnych zawodach za granicą. Zwyciężał w dwóch konkursach Pucharu Narodów (CSIO5* Moskwa i CSIO3* Ryga). Specjalnie dla czytelników TylkoSkoki.pl opowiada o swojej stajni, podstawowym koniu Wavantos V/d Renvillehoeve i wielu innych ciekawych rzeczach związanych z jego pracą.


TylkoSkoki: Znają Cię wszyscy, mówi się o Tobie dużo, ale nikt do tej pory nie poprosił Cię o udzielenie wywiadu. Powiedz nam krótko, jak zaczęła się twoja przygoda z jeździectwem.

Łukasz Wasilewski: Rozpocząłem w rekreacyjnej stajni w wieku 13 lat, a następnie, 2 lata później, rozpocząłem pracę z końmi wyścigowymi na torze we Wrocławiu. Wystartowałem w 25 gonitwach na 3-letnich koniach. Nigdy nie udało mi się wygrać, ale 8 razy byłem drugi. Moje pierwsze zawody skokowe to rok 2001 i start w konkursie LL. W 2004 roku założyliśmy z moją żoną klub jeździecki HBC Lasocice i od tego momentu zacząłem jeździć zawodowo.

TS: Od początku współpracujesz z holenderską stajnią HBC Stall. Czy ta współpraca jest wymagająca i na czym ona polega?

ŁW: W hodowli koni skokowych przodującymi krajami są z pewnością Niemcy i Holandia. W roku 2004 przywieźliśmy pierwszego ogiera. Był to Caiero (Caretino x/ Alcatraz), który wygrał zakład treningowy w Polsce. Od razu postanowiliśmy nawiązać szerszą współpracę z Holendrem Janem Schep – który jest zarówno hodowcą, jak i właścicielem HBC Stall. Do tego jest człowiekiem bardzo zamożnym, można powiedzieć, że milionerem. Jeszcze trzy lata temu sponsorował np. Marca Houzagera (obecny srebrny medalista Olimpijski). Pan Schep jest bardzo wymagającym partnerem. Dostajemy co roku do treningu i dalszej sprzedaży 15 do 20 koni w wieku 3, góra 3,5 lat. Wierzchowce te selekcjonujemy i staramy się wybrać te z potencjałem na konkursy Grand Prix. Czasem sprzedajemy je w młodym wieku, a niektóre w trakcie kariery sportowej. Wszystkie konie muszą być prędzej czy później sprzedane – ale regulujemy to ceną. Dwa razy w roku przyjeżdża pan Schep z innymi trenerami oraz hodowcami i razem decydujemy o przyszłości wierzchowców.

010 2107-lake-bid forst2010 MRŁ.Wasilewski na ogierze HBC Like Bit. Na tym koniu Łukasz wygrał kilkanaście konkursów zawodów ZO i CSN, wcześniej w roku 2001, koń ten jako 2,5-latek wygrał Koerung Związku Holsztyńskiego w Neumunster.

TS: Czy podczas tej współpracy miałeś okazję pracować z końmi wybitnymi?

ŁW: Tak, podczas 8 lat współpracy przewinęło się ponad 100 koni, z czego 9 było moim zdaniem wybitnych. Niektóre z nich startują lub startowały na hipodromach w Polsce, inne znalazły nowych właścicieli za granicą. Np. TMN Coriana (Coriano x/Caletto), która bardzo udanie startowała w Super Lidze pod Jarosławem Skrzyczyńskim, Zazou HBC (Cantos x/Nairobi) - dziś jeden z podstawowych koni Jarka, Wacantos (Cantos x Nimmerdor), którego kupił Paul Schockemöhle i odsprzedał go do Meksyku, gdzie koń ten odnosi duże sukcesy. Dalej Bambino van`t Zorgvliet (Chin Chin x/Heartbreaker) – m.in. zwycięzca GP na CSIO4* Linz, Rodeo (Heartbreaker x/Burgraff) – swego czasu podstawowy koń Grzegorza Kubiaka w Sobieski Jumping Team, Con Calma (Calato x/Levantos)- na którym startowałem do lipca, Velvet Rose (Cantos x/Calypso), który jako 5-latek był 4. na mistrzostwach młodych koni w Holandii i 5-ty na MŚMK w Lanaken, Clinton (Cantos x/Voltaire). No i oczywiście Wavantos V/d Renvillehoeve (Lux x/Wellington) – mój podstawowy rumak.

023 9751-wavantos cavaliada2011 DRŁ. Wasilewski na Wavantosie po zwycięstwie w konkursie dużej rundy na CSI3* Cavaliada w Poznaniu w grudniu 2011r.

TS: Do pracy z tak dobrymi końmi potrzebna jest profesjonalna baza treningowa. Jak to wygląda w Lasocicach?

ŁW: Od 2006 roku posiadam własną stajnię na 26 koni z halą 22 na 60 m z nowoczesnym podłożem, karuzelą i 2 ha padoków.

TS: Ile czasu poświęcasz na treningi?

ŁW: Trenuję codziennie. Staram się jeździć na około sześciu koniach dziennie. Dużo startuję na zawodach. Do pomocy w stajni mam 2 dziewczyny, do tego prawie codziennie jeżdżą moja żona i córka.

TS: Twoje przejazdy wywołują wiele emocji, Twoich fanów przybywa, ale są i tacy, którzy krytykują Twój styl. Jak sobie z tym radzisz?


ŁW: Zawsze będą tacy, którzy będą cię krytykować. Inni chwalą. Ja też staram się dążyć do tego, aby jeździć dobrze stylowo, ale czasami emocje wezmą górę nad rozsądkiem. Raczej staram się być odporny na uwagi o moim stylu jazdy, ale jeżeli powie to ktoś, komu ufam staram się to poprawić. Natomiast anonimowe komentarze zostają przeze mnie odrzucane.

TS: Zapytam inaczej. Czy poświęciłbyś rok na pracę z trenerem, który poprawiłby Twój styl jazdy?

ŁW: Jeżeli byłby to trener, który dla mnie byłby autorytetem i któremu zaufałbym bezgranicznie to jak najbardziej. Jednak uważam, że styl nie jest najważniejszą cechą potrzebną do wygrywania w konkursach. Jest wiele przykładów z czołówki światowej jeźdźców, których styl pozostawia wiele do życzenia. Oto znane wszystkim nazwiska: Roger Boost, Emanuele Gaudiano, Hugo Simon, Richard Spooner, czy chociażby były nr 1 na świecie Marcus Fuchs, który jest dziś cenionym trenerem (pod jego opieką kadra Włoch zdobyła srebro na ME w Windsorze 2009 - przyp. red). Ci zawodnicy nie są wcale moimi idolami. Tak się nauczyłem jeździć i jak na razie to wystarcza do wygrywania w konkursach. W swojej dotychczasowej karierze nie miałem na co dzień trenera, ale wielu bardzo dobrych zawodników służyło mi swoją pomocą w postaci konsultacji. Byli to między innymi: Sławomir Klóska, Hubert Kierznowski i mój przyjaciel Jarek Skrzyczyński.

TS: A kto jest Twoim wzorem czy też idolem?

ŁW: Z polskich jeźdźców zdecydowanie Jarosław Skrzyczyński, a z zagranicznych bardzo lubiłem przejazdy Jessiki Kurten na Libertinie(Libero H x Polydor).

TS: Czym powinien charakteryzować się jeździec, który chce wygrywać w konkursach zaliczanych do rankingu Rolexa?

ŁW: Przede wszystkim mieć to coś – szósty zmysł. Musi chcieć wygrać. Jeżeli wyjeżdżasz na parkur i kalkulujesz, jak pojechać na zero, to nigdy nie będziesz zwycięzcą. Trzeba umieć podjąć to ryzyko i oczywiście być odpornym psychicznie na ewentualną przegraną.

019 7299-wavantos poznan2010W swoim stylu i zawsze po zwycięstwo, Ł. Wasilewski  na Wavantosie tu podczas CSI2* Poznań 2010 r.

TS: Twój start na ostatnich Mistrzostwa Europy w Madrycie wywołał wiele opinii (ocen, kontrowersji) a tak naprawdę tylko Ty wywiązałeś się z zobowiązań wobec PZJ ciążących na Tobie …

ŁW: W moim przypadku nie były one zbyt wygórowane, inni mieli trochę gorzej (tu uśmiech). Dzisiaj to już historia, z której Wavantos na szczęście wyszedł bez urazu psychicznego. Ja osobiście jestem zadowolony, że udało mi się ukończyć Mistrzostwa. Nadarzyła się taka okazja, że wielu utytułowanych polskich jeźdźców miało kłopoty ze zdrowiem koni. Ja bez doświadczenia na 8-miolatku, nagle zostałem wystawiony na tak ciężką próbę. Byłem na tyle odważny, że zdecydowałem się na start w Madrycie. Nie było łatwo.

TS: Czy ktoś w Polsce wystartował w przeciągu ostatnich dwóch lat w większej liczbie Pucharów Narodów niż Ty?

ŁW: Na pewno nie. Przez trenera kadry byłem powołany już 12 razy, z tego 7 w tym roku. Celem dla każdego prawdziwego sportowca powinny być nie tylko nagrody finansowe, ale również reprezentowanie kraju zagranicą i zdobywanie tam doświadczenia. Przy okazji startów na zawodach oficjalnych CSIO można podpatrzeć wielu dobrych zawodników ze światowej czołówki.

TS: Niektórzy uważają, że dużo startujesz w sezonie, a przecież Twój koń skacze cały sezon równo. Jaką masz na to receptę?

ŁW: Bardzo istotne jest karmienie. Znaczenie ma również praca w domu. Ja skupiam się przede wszystkim na kondycji i wytrzymałości, a nie na poprawianiu techniki skoku. Praktycznie nie skaczę w domu odkąd Wavantos skończył 7 lat i zaczął startować w najtrudniejszych konkursach. Między zawodami dużo galopuję w terenie. Natomiast dwa razy do roku robię mu przerwę na naładowanie baterii (zazwyczaj podczas zmiany sierści – wiosna, jesień). Wtedy Wavantos relaksuje się z kucykami na padoku. Tak naprawdę moją receptą na utrzymanie formy jest oszczędzanie konia w domu.

wawvantos laduje baterieWavantos ładuje akumulatory - kolejne ważne starty już niebawem.

TS: Jaki jest Wavantos?

ŁW: Wavantos od początku był bardzo dokładny. Do dzisiaj nie chce przechodzić przez cavaletti (tu znowu uśmiech). Jest bardzo szczery i waleczny. Zawsze chce być na drugiej stronie przeszkody. Czasami mam wrażenie jakby w trakcie przejazdu razem ze mną patrzył na tablicę wyników. Jak każdy koń ma też swoje wady np. często brakuje u niego rozluźnienia, przez co się poci.

TS: W ilu, według Ciebie, konkursach zaliczanych do Rankingu Rolexa jest w stanie wystartować koń w przeciągu jednego sezonu?

ŁW: Jeżeli startuje tylko w zawodach 4- i 5-gwiazdkowych, gdzie praktycznie każdy konkurs zaliczany jest do rankingu Rolexa, to uważam, że w około 50. Pierwsza 50-tka najlepszych koni na świecie tak właśnie startuje. Np. Cevo Itot Du Chateau (Le Tot De Semilly x/Galoubet A), Simon (Mr. Blue x/ Polydox), Valdato (Emilion x/Caretino), Tyson (Numero Uno x/Voltaire) i wiele innych. Nasza mentalnosc jest taka, że jeżeli koń wygrałby igrzyska olimpijskie, to miałby przerwę do końca roku. A obecny mistrz olimpijski Steve Guerdat i jego Nino des Buissonnets (Kannan x/Narcos II) zdążyli już po Londynie wystartować na GCT w Lausanne i wygrać CSI5* w Rio de Janero. Jeżeli zawodnik ma do dyspozycji jednego dobrego konia, startuje na nim bardzo często. Natomiast w przypadku jeźdźców, którzy dysponują kilkoma równorzędnymi rumakami jest inaczej. Np. Rolf Bengston „musi” wybierać na każdy tydzień innego konia na konkurs Grand Prix. Można pozazdrościć takiej sytuacji.

TS: Na wyjazdach kadrowych dałeś się poznać jako przyjaciel i swego rodzaju „kierownik wycieczki”. Lubisz to?

ŁW: To wynika z cech mojego charakteru. Lubię wiedzieć wcześniej, jakie konkursy są na zawodach, ile jest do wygrania, ile razy można startować. Poza tym staram się z nikim nie kłócić i myślę, że dzięki temu ekipa ma do mnie zaufanie. Staram się tak pomagać, aby wszyscy byli zadowoleni. Dzięki Rudigerowi Wassibauerowi, który powołał mnie do kadry narodowej, dostałem swoją szansę i staram się ją wykorzystać jak najlepiej również w kontaktach międzyludzkich. Warto robić coś więcej niż trzeba.

TS: Czy przy tylu wyjazdach zagranicznych masz czas na rodzinne życie?

ŁW: Na większość zawodów zagranicznych przyjeżdża moja żona Bogna z córką Wanessą i pomagają mi w startach poprzez luzakowanie. Wsparcie psychiczne, jakie otrzymuję od nich jest bardzo ważne. Zwłaszcza wtedy, kiedy mój przejazd jest daleki od sukcesu. A ponieważ moja żona sama startuje, dokładnie wie co jest najważniejsze dla zawodnika.

wasylipucharyRzadko jest w domu i rzadko jest czas na to aby być dumnym ze swoich sukcesów, Łukasz i jego trofea.

TS: Do czego dążysz: w nadchodzącym sezonie halowym, w przyszłym w tym roku, w swojej karierze?

ŁW: W końcówce tego roku czekają nas dwie imprezy zaliczane do Puchru Świata (Leszno, Poznań). Na dzień dzisiejszy jestem w pierwszej 10-tce rankingu (na stronie FEI w rankingu LEC WC Łukasz jest teraz 22., ale omyłkowo nie ma dopisanych 11 punktów za CSIO-W w Bratysławie - przyp. red.) i mam realne szanse na udział w finale Pucharu Świata w Goeteborgu. Oczywiście pozostałe zawody CSI w kraju również mam ujęte w swoim kalendarzu. Na przyszły rok planuję rozpocząć od CSI** Villah (AUT) w lutym, a następnie wspomniany PŚ najpierw w Warszawie, później ewentualnie Szwecja. Potem głównie starty CSIO, ale na dzień dzisiejszy nie znane są konkretne zasady ich rozgrywania. Z tego co wiem, to w Europie rozegranych zostanie 17 CSIO, a Polska może wybrać 5, w których będzie zbierała punkty. Bardzo marzyłbym sobie wystartować na Mistrzostwach Świata w 2014 roku w Nordenii (FRA). Uważam, że Wavantos byłby już na tyle doświadczony, że mógłbym powalczyć o miejsce w finale.

TS: Plany są ambitne, ale czy jeden Wavantos im podoła? Czy masz jakieś inne konie do dużego sportu?

ŁW: Na dzień dzisiejszy nie mam. Posiadam dwa bardzo dobrze zapowiadające się 5-cioletnie konie: Cupido (Lupicor x/Guidam), Cup (Cantos x/Moterhorln), 7-mioletniego Arahorn (Cantos x/Namiro). Do niedawna wiązałem nadzije z ogierem Con Calma (Caletto x Levatos), który startował już w konkursach 145 cm, ale znalazł nabywcę w Holandii i niestety musiałem się z nim pożegnać.

008 4134-con-calma sopot2012Con Calma i Ł. Wasilewski tu podczas CSIO w Sopocie 2012 r., w tym roku m.in. wygrany konkurs barier na ZO Majówka z Koniem w Poznaniu i 4. miejsce w Grand Prix Polski w Olszy.

TS: Awansowałeś na 3. miejsce w rankingu PZJ, powalczysz o dalszy awans?

ŁW: Jestem bardzo zadowolony, że w tym roku mam tak wysokie pozycje zarówno w rankingu PZJ, jak i FEI. Szkoda tylko, że nie ma z tego żadnych dodatkowych profitów oprócz własnej satysfakcji. W przyszłości chciałbym prowadzić w rankingu i być nr 1 ale z jednym koniem może to być trudne – wręcz niemożliwe.

TS: W imieniu czytelników Tylko.Skoki.pl dziękujemy za udzielenie wywiadu i życzymy kolejnych sukcesów.

Foto: Katarzyna Boryna i ze zbiorów bohatera

Zapraszamy też na stronę firmową HBC Lasocice

Jeśli nie czytaleś zapraszamy do wywiadu z Jarosławem Skrzyczyńskim


W tym tygodniu

  • ZO Biały Las POL
    19-21.04.2024
           
  • CSI3* Linz AUT
    18-21.04.2024
           
  • CSI3* Oliva ESP
    17-21.04.2024
           
  • CSI3* Nancy FRA
    18-21.04.2024
           
  • ZO Biskupiec POL
    19-21.04.2024
           
  • Finał Pucharu Świata Riyadh KSA
    17-20.04.2024
           

Ranking PZJ (31.03.2024)

1. Adam Grzegorzewski 3015
2. Tomasz Miśkiewicz 2858
3. Jarosław Skrzyczyński 2309
4. Dawid Kubiak 2199
5. Przemysław Konopacki 1624
6. Michał Kaźmierczak 1552
7. Marek Wacławik 1382
8. Marek Lewicki 1240
9. Mściwoj Kiecoń 1228
10. Michał Tyszko 1203
  CAŁY RANKING  

Polacy w rankingu FEI (31.03.2024)

171 Adam Grzegorzewski 1070
214 Jarosław Skrzyczyński  1030
220 Tomasz Miśkiewicz 1000