Duże zmiany czekają nas w zasadach rozgrywania kolejnych Mistrzostw Świata.
Te za dwa lata odbędą się w USA w Tryon. Z przepisów znikają dwa konkursy. Pierwszy: szybkości i ostatni Top Four (gdzie czterech najlepszych zawodników jechało na czterech koniach kolejnych zawodników), a to oznacza, że teraz liczyć się będzie głównie dokładność. Mistrzem Świata zostanie ten zawodnik, który będzie miał najmniej punktów karnych po dwunawrotowych konkursach: drużynowym i indywidualnym (ten, tylko dla 25 najlepszych). Ewentualna rozgrywka odbędzie się tylko o pierwsze miejsce. Pozostali przy równej ilości punktów karnych będą klasyfikowani na podstawie sumy czasów z dwóch nawrotów. Jednocześnie FEI podnosi maksymalną wysokość przeszkód na Mistrzostwach Świata do 165 cm.
Interesujące rozmowy z zawodnikami przeprowadził portal World Of Showjumping. Oto wybrane, najciekawsze spostrzeżenia uczestników ścisłego finału MŚ trzech ostatnich edycji.
O Top Four
Co do formuły finału Top Four wszyscy rozmówcy WoSJ jednogłośnie zgadzają się, że taka forma była ekscytująca i wzbudzała ogromne zainteresowanie wśród publiczności. Wielu jeźdźców nie jest zadowolonych z wycofania Top Four, a w szczególności z tego, że FEI nie skonsultowało swojej decyzji z żadnym z zawodników.
Jak podkreśla Jeroen Dubbeldam (zwycięzca WEG w Caen 2014) ciężko jest wzbudzić tak ogromne zainteresowanie konkurencją skoków przez przeszkody, jak było w przypadku Top Four. Argumentem za tym rodzajem wyłonienia najlepszego jeźdźca jest także unikalność wydarzenia, które jest zapamiętywane przez zawodników i publiczność na długie lata. Zarówno Michaels-Beerbaum, jak i Jos Lansink podkreślali, że teraz będą to kolejne zawody nie wyróżniające się niczym szczególnym.
Top Four dawał niesamowitą okazję sportowcom, którzy mieli szasnę dosiadać najlepsze konie na świecie i na nich pokonywać parkur. Jak wspomina Meredith Michaels-Beerbaum kiedyś jej marzeniem było zasiadać w siodle na najlepszych koniach świata i to marzenie udało się spełnić.
Konkurs ten był także egzaminem dla światowych zawodników. Odpowiadał na pytanie: czy właśnie ten zawodowiec da sobie radę nie tylko na swoim koniu, ale też na innym?
Argumentem przeciw Top Four jest ogrom wysiłku, jaki koń musiał wykonać. Cztery rundy w niedzielę to według Beezie Madden zdecydowanie zbyt wiele po tygodniu zmagań. O ryzyku kontuzji wspomina Edwina Tops-Alexander, która zadaje pytanie, co w przypadku gdyby ktoś uszkodził jej konia podczas finału, lub gdyby jej przytrafił się wypadek na nieswoim wierzchowcu? Na ten argument odpowiedzią może być wypowiedź Rodrigo Pessoa (zwycięzcy WEG w Rzymie i czwarty zawodnik w Kentucky), który uważa, że w finale Top Four nie ma przypadkowych osób, tylko najlepsi z najlepszych, którzy mają tak duże doświadczenie i ogromne kwalifikację, że nie powinno to w nikim wzbudzać niepokoju.
Argumentem przeciw jest też formuła „Czterech”, która jeśli już, to powinna być zmieniona na Top Three po to, żeby każdy zawodnik biorący w nim udział, walczył o medal. Jest to zdecydowanie nie fair dla kogoś kto dostanie się do finału, a ukończy go poza podium.
O konkursie szybkości
Przy mieszanych uczuciach dotyczących finału Top Four zawodnicy jednogłośnie nie akceptują decyzji wycofania konkursu szybkości. Usunięcie tego pokazu może zniechęcić zawodników do udziału w WEG, ponieważ przy zrzutkach pierwszego dnia, szanse na wygraną są praktycznie znikome. Rozmówcy WoSJ podkreślają, że to część jeździeckiej tradycji, która wymaga od zawodnika i jeźdźca utrzymywania odpowiedniego tempa na parkurze. Jako otwierający zawody pokaz był on swoistą rozgrzewką przed trudniejszymi klasami. Sposób punktowania pomagał wyróżniać zawodników, a obecnie jeźdźcy martwią się, że WEG zakończy się licznie obsadzoną rozgrywką zarówno w konkursie indywidualnym, jak i drużynowym, co spowoduje wielki wyścig po medal.
Opinie zawodników na podstawie artykułu World Of Showjumping, który można znaleźć TUTAJ i TUTAJ
Fot. FEI