-
Szczegóły
-
Kilka liczb i refleksji dotyczących miejsca polskich skoczków w rankingu FEI na przestrzeni ostatnich 7 lat.
Ranking FEI dla konkurencji skoków przez przeszkody w obecnym kształcie funkcjonuje już 16 lat. Jednak dokładne dane w systemie informatycznym federacji dostępne są od 2010 roku. Siedem sezonów to spory kawałek czasu, w związku z tym postanowiliśmy zrobić małe porównanie liczby i miejsc Polaków na tle całego światowego zestawienia.
Zadziwiający jest światowy rozwój konkurencji skoków przez przeszkody. W tej chwili w LR sklasyfikowanych jest ponad trzy tysiące zawodników. A to oznacza, że aż tylu jeźdźców skutecznie pokonuje parkury o wysokości co najmniej 145 cm. W ciągu 7 lat ta liczba wzrosła o ponad 45 procent. My możemy się cieszyć, że dynamika dotycząca naszych skoczków to ponad 60 procent wzrostu. Mimo, że w ostatnim sezonie odnotowaliśmy mały spadek, to w 2016 roku w rankingu FEI sklasyfikowanych zostało 52 Polaków.
Trochę gorzej sytuacja ma się jeśli chodzi o zajmowane pozycje. Praktyczne od 6 lat najlepszy z Polaków na koniec roku zajmuje miejsce w połowie drugiej setki. Tu brawa dla Jarosław Skrzyczyńskiego, który od czterech lat utrzymuje się cały czas w TOP 200. A nie jest to łatwe bo co roku, aby być na podobnej pozycji, trzeba mieć coraz więcej punktów. Warto przypomnieć, że tylko raz Polakowi (a w zasadzie Polce) udało się wejść do TOP 100. Było to w lutym 2012 roku. Aleksandra Lusina zgromadziła wtedy 975 punktów. Dziś aby wejść do pierwszej setki potrzebnych jest około 1300 punktów.
Widać, że cały czas konkurencja skoków w Polsce się rozwija. Ale widać też jak dużo wysiłku i środków trzeba będzie jeszcze włożyć aby wzrost liczby uczestników przełożył się na lepsze wyniki sportowe na arenie międzynarodowej.
Foto: Tomas Holcbecher