-
Szczegóły
-
Niesamowite emocje dla szwajcarskiej publiczności. Jarosław Skrzyczyński zebrał cenne doświadczenie.
Po tym jak gospodarz toru selekcjonował najlepszych w piątek i sobotę, można było się zastanawiać, czy Grand Prix może stać jeszcze trudniej. Frank Rothenberger w swojej pracy był konsekwentny i dziś zaproponował jeszcze trudniejszy parkur. Szczególnie wymagająca była końcówka: 11 – potrójny szereg, na pięć kroków po łuku stacjonata i dalej po ciasnym zakręcie jeszcze duży okser zbudowany z krótkich (2,5 m) drągów.
Pierwszy bezbłędnie pojechał Niklaus Rutschi, który tym samym udowodnił, że jego Cardano CH ( CH / Chameur / Apartigene V. Schlösslihof ) godzinę wcześniej zasłużenie odebrał tytuł „Szwajcarskiego Konia Roku 2017”.
Potem na zero pojechały jeszcze cztery pary. Do drugiego nawrotu awansowało też 11 zawodników z 4 punktami. Jak się można było spodziewać, sprawę zwycięstwa rozstrzygnęli między sobą ci, którzy zachowali do końca zerowy wynik. Pierwszy zrobił to Simon Delestre (FRA) na Chesall Zimequest (ostatecznie zajął trzecie miejsce). Chwilę później wyprzedził go Werner Muff na Daimler. Wydawało się, że po piątkowym zwycięstwie w „Golden Drum” to on zostanie prawdziwym bohaterem tych zawodów. Jednak jadący jako ostatni jego młodszy kolega z reprezentacji Szwajcarii Martin Fuchs rozgrzał do czerwoności publiczność, uzyskując czas o blisko sekundę lepszy. Dosiadał wałacha Clooney (West. Cornet Obolensky / Ferragamo), na którym wygrywał już konkursy Grand Prix na CSI5* w Villach i Estoril oraz podwójnym zerowym przejazdem przyczynił się do zdobycia przez Szwajcarię brązowego medalu na ME w Goeteborgu. Wyniki GP TUTAJ
Jarosław Skrzyczyński na koniu Silver Shine zaprezentował kolejny dobry przejazd. Dwie zrzutki przydarzyły mu się w końcówce parkuru. Cały jego występ na tych prestiżowych i bardzo dobrze obsadzonych zawodach trzeba ocenić pozytywnie. Wszyscy podkreślają, że umiejętnościami i stylem nic nie ustępował światowej czołówce. Dobrze prezentowały się też jego konie: Silver, Calevo i Chacclana. Jeśli dalej będzie tak jeździł i miał możliwość startowania w takich zawodach, to sukces na pewno przyjdzie. W jeździectwie na każdym poziomie bardzo liczy się doświadczenie, a czasami nawet przy najlepszej jeździe potrzeba jest odrobina szczęścia.
Fot. CSI Bazylea i Tomas Holcbecher