W miniony tygodniu w Hermanowie odbyło się szkolenie gospodarzy toru, które prowadził Frideric Cottier z Francji, który w swojej karierze projektował tory między innymi podczas mistrzostw Świata w Normandii. Swoimi wrażeniami z tego szkolenia z czytelnikami tylkoskoki.pl podzielił się Jacek Tokarski.
Frideric Cottier - olimpijczyk, refleksje ze spotkania
"Z ciekawą inicjatywą wyszedł Wielkopolski Związek Jeździecki organizując w Hermanowie szkolenie dla gospodarzy toru gdzie wykładowcą był Frideric Cottier, niezwykła osobowość, jeździec - olimpijczyk z Los Angeles i Seulu (brązowy medal olimpijski w drużynie Francji ), trener i uznany w świecie gospodarz toru stawiający parkury na wszystkich kontynentach. Okazał się on człowiekiem bardzo kontaktowym chętnie dzielącym się swoją wiedzą i poglądami na temat kierunku rozwoju jeździectwa. Zajmuje się on nie tylko stawianiem parkurów lecz także szkoleniem trenerskim i sam nadal jeździ co najmniej kilka koni dziennie. Jako osoba związana przez blisko półwiecze z jeździectwem w roli jeźdźca, trenera i gospodarza toru pragnę podzielić się cennymi wskazówkami Friderica Cottier zwłaszcza że są one spójne z moimi wieloletnimi obserwacjami.
Francuski szkoleniowiec na wstępie podkreślił, że gospodarz toru jest najważniejszą osobą zawodów mającą wpływ na poziom sportowy i widowiskowość imprezy. Powinien on służyć radą organizatorom przy układaniu programu i rozkładu dnia oraz dbać o sprawny przebieg zawodów .
Pan Cottier wyraził pogląd, że aby być w pełni świadomym i twórczym gospodarzem toru powinno się mieć za sobą karierę sportową przynajmniej na poziomie konkursów 140-150 cm.
Podał przykład, że nie jest możliwym by trasę slalomu narciarskiego ustawił ktoś kto słabo jeździ na nartach a pole golfowe planowała osoba nie grająca w golfa na poziomie zawodniczym.
Dla naszego wykładowcy podstawą ustawienia dobrego parkuru jest rozeznanie w poziomie sportowym uczestników. Pierwszy dzień z założenia stawia łatwo, a następnie dopasowuje się do poziomu uczestników. Podał przykład, że pod Paryżem gdzie jest więcej dobrych jeźdźców zawody regionalne tej samej rangi są stawiane trudniej jak na odległej prowincji gdzie poziom uczestników jest niższy. Na pytanie co powie o parkurze [Pucharu Świata podczas CSI5* w Londynie – przyp. red.] gdzie na 40 startujących 18 przejechało na zero, stwierdził że nie widział parkuru i mógł on być całkiem dobry, a na pewno lepszy od takiego, który tylko dwóch przejechało bezbłędnie.
Bardzo żywiołowo zareagował gdy ktoś z uczestników zasugerował możliwość utrudnienia toru po przez ustawienie trudniejszych odległości w szeregu. Stwierdził że to jest niedopuszczalne na żadnym poziomie zawodów i może „zabić konia „ jednocześnie podał kilka przykładów wysokiej rangi konkursów gdzie były takie szeregi i jak wiele tam było nieprzyjemnych i niebezpiecznych sytuacji.
Doskonale rozumiem jego stanowisko bo wiem z autopsji że koń mający za sobą nieprzyjemne sytuacje w szeregu może tak się do tego zrazić że nigdy w szereg nie będzie wchodził pewnie a taki koń nie ma szans regularnie kończyć z przyzwoitym i przewidywalnym wynikiem konkursów na wysokim poziomie.
Pewnym zaskoczeniem było że szkoleniowiec sugerował w szeregach na 2 foulee odległości do oksera większe jak ogólnie przyjęte. Tłumaczył to on ryzykiem że przy ciasnym dystansie koń może zdjąć się na 1 foulee co wiąże się z ryzykiem upadku. Początkowo nie bardzo rozumiałem źródła tych obaw lecz później przypomniałem sobie gorące konie francuskie jakie importowałem w latach dziewięćdziesiątych, jak były one idące i odważne. Wtedy obawy Francuza pracującego na co dzień z tymi końmi stały się dla mnie jasne.
Frideric Cottier stwierdził, że taśma w parkurze jest dla niego zbędna (może tylko warto nią sprawdzić odległość w szeregu) bo tyle tras już przeszedł krokami że tak mierzone linie są wystarczająco dokładne, oczywiście podkreślając że każdy ma swoje sposoby mierzenia i nie wolno ich negować. Zwrócił tylko uwagę (co ja również wielokrotnie u nas na zawodach zaobserwowałem), że często mierząc taśmą krzywe linie gospodarz toru kładzie taśmę po zbyt szerokim łuku.
Z mego doświadczenia pragnę tylko dodać, że dystanse w liniach przy placu nie będącym w poziomie lepiej zdają egzamin gdy są mierzone krokami a nie taśmą bo mierzący stawia w dół kroki dłuższe a pod górę krótsze i podobnie skraca się pod górę a wydłuża w dół foulee konia. Usłyszeliśmy także wiele innych cennych uwag jak taka aby nie opierać trudności toru na przypadku np. stawiając deskę na płaskich kłódkach jako najwyższy element przeszkody. Lepiej dać ją niżej stawiając na górę drąg a deskę zwłaszcza przy wietrznej pogodzie postawić w głębszych kłódkach.
Jednak prawdziwą przyjemność sprawiło mi słuchanie dalszej części wykładu dotyczącej stawiania parkurów dla młodych koni charakteryzującego się troską o ich prawidłowy rozwój sportowy . A oto kilka cennych wskazówek: dla młodych koni stawiamy przeszkody mocniej zabudowane, minimum na 4 drągach, a jako wskazówki zwłaszcza przed stacjonatami używamy wysuniętych małych płotków (drąg na ziemi nie jest wystarczającą wskazówką). Jednocześnie używamy głębszych kłódek by konie nie lekceważyły przeszkód. Jedynka zawsze powinna być z łatwym najazdem w kierunku do wyjścia najlepiej w formie krzyżako –dubelbara. Generalnie każda przeszkoda powinna mieć najazd który gwarantuje co najmniej 5 foulee na wprost do przeszkody. Linie nie są wskazane a jeżeli jest taka potrzeba np. na hali to długie przynajmniej na 29 m. Dla 4 i 5 latków nie stawiamy równych oxerów. Francuz również uważa, że 4 latki nie powinny jeszcze skakać w konkursach szeregu a generalnie parkur powinien być tak przyjazny by większość młodych koni pokonało go bezbłędnie.
Dobrze jest od początku przyzwyczajać konie do rowu typu Liverpool lecz ustawionego w łatwej konfiguracji. Wskazówki pana Cottier warto wziąć pod uwagę zwłaszcza że jeździectwo francuskie od lat jest na poziomie dla nas trudnym do osiągnięcia .
Całe spotkanie było prowadzone przez pana Cottier w formie przyjaznej rozmowy i stałego zachęcania do dyskusji, w której nie stawiał się w roli nieomylnego autorytetu a raczej sprawiał wrażenie bardziej doświadczonego życzliwego kolegi.
Mam nadzieje że inni uczestnicy wynieśli równie pozytywne wrażenia z tego spotkania organizowanego sprawnie przez Wielkopolski Związek Jeździecki, a personalnie przez kolegów Stanisława Helaka i Roberta Bartkowiaka. Dla osób nie znających angielskiego pomocą służyła pani Małgorzata Jóźwik. Podziękowania powyższym osobom składa w imieniu zadowolonych kursantów."
Jacek Tokarski
Fot. wzjpoznan.pl