-
Szczegóły
-
Już tylko 16 dnia dzieli nas od Finału Cavaliady Tour 2018/19. Na najlepszych czekają atrakcyjne premie finansowe. Zawody w Warszawie podzielone zostały na dwie rangi CSI3*-W i CSI1*. Każdy z zawodników od poziomu 120 cm do Grand Prix znajdzie tu coś dla siebie.
W tym sezonie cavaliadowy cykl to aż cztery imprezy i nowe miejsce w Krakowie. Jednak sam finał tradycyjnie odbędzie się w Warszawie. Nowością programu zawodów w hali Torwaru jest mała runda (125-130 cm), która rozgrywana będzie w ramach CSI1*. To oznacza łatwiejszy dostęp do startu dla mniej zaawansowanych polskich skoczków (konie nie potrzebują paszportów FEI).
CSI3*-W podporządkowane będzie zmaganiom w finale Ligi Europy Centralnej Pucharu Świata oraz finałowi CAVALIADA Tour.
Puchar Świata to wszystkie konkursy dużej rundy. Zgodnie z regulaminem rywalizacja rozpoczyna się w czwartek od konkursu szybkości, dalej w piątek konkurs 150 cm z rozgrywką i po dniu odpoczynku w niedzielę Grand Prix (155 cm).
Piątkowy i niedzielny konkurs PŚ będą też decydowały o ostatecznych wynikach CAVALIADAY Tour. W piątek będzie to ostania, siódma kwalifikacja (z siedmiu konkursów liczą się cztery najlepsze wyniki), a w niedzielę finał, gdzie punkty mnożone są razy dwa. Tu na najlepszych czekają nagrody za łączną klasyfikację Tour’u. Ich pula to 75 tysięcy złotych. Pierwszy w rankingu otrzyma z tego 20 tysięcy, a premiami specjalnymi nagrodzeni zostaną najlepszy polski zawodnik (20 000 PLN) i najlepszy młody jeździec (5 000 PLN).
Dwa konkursy Pucharu Świata i Cavaliady Tour oraz sobotni Speed&Music zaliczane będą do światowego rankingu. Podobnie jak rok temu, i teraz już zgodnie z nowymi przepisami FEI, zwycięzca Grand Prix, z pulą bliską 200 000 złotych, otrzyma 80 punktów LR. W programie trzech gwiazdek znalazły się też trzy konkursy 140 cm z sobotnim finałem o puli 40 000 PLN oraz czwartkowa potęga skoku.
Ze względu na konsolidację prac związanych z jednoczesną organizacją III etapu w Krakowie i finału termin zgłoszeń do CSI Warszawa został przedłużony do 20 lutego.
Fot. Asia Bręklewicz