-
Szczegóły
-
Rano informowaliśmy o zmianie na stanowisku trenera kadry narodowej. Napisaliśmy, że nie znamy przyczyny zakończenia współpracy Zarządu PZJ z Krzysztofem Ludwiczakiem. Krzysztof Ludwiczak zabrał w tej sprawie głos.
"Moja praca na stanowisku trenera kadry zakończyła się w grudniu 2020. Polski Związek Jeździecki wypowiedział umowę wszystkim trenerom. W styczniu zdecydowałem się zostać „społecznym doradcą”. Były to czasy pandemii, nie było zbyt wielu zawodów, ale zdecydowałem się na to, bo chciałem kontynuować swoją pracę z zawodnikami kadry i doczekać lepszych czasów. Przygotowałem plan startowy na rok 2021, nadzorowałem starty kontrolne i na swoim „społecznym” stanowisku doprowadziłem kadrę do momentu wyboru składów na zaplanowane Puchary Narodów w Uggerhalne, Sopocie i Drammen. Wysłałem te plany do PZJ. Niestety zarząd nie zaakceptował do końca moich wyborów personalnych i nie zdecydował się na to, aby najlepsi polscy zawodnicy startowali w kadrze. W lutym udało mi się porozumieć z Jarkiem i z właścicielami jego koni co do jego członkostwa w kadrze. Niestety od tego czasu do dziś PZJ nie przekonał się do tego, że kandydatura najlepszego polskiego zawodnika jest najlepszą kandydaturą do bycia członkiem kadry. Przez cały czas zarząd miał wymówki i argumenty przeciwko tej kandydaturze. Według mnie nie są to sportowe aspekty, ale personalne złośliwości i działanie na szkodę wszystkich. Dlatego też w momencie niezaakceptowania moich wyborów zdecydowałem, że nie pojadę z ekipą na Puchary i nie będę kontynuował swojej społecznej działalności. Trenerem kadry zostałem po to, aby sport był na pierwszym miejscu. Myślałem, że będąc jednocześnie czynnym zawodnikiem jestem w stanie mieć wpływ na politykę zarządu, ale niestety jak widać sport nie jest najważniejszy. Najważniejsze są układy, układy i jeszcze raz układy. Nie korzystając z najlepszych zawodnikach nie mamy szans na uzyskanie wyniku sportowego. PZJ powinien zdać sobie sprawę z tego, że jest dla nas, dla zawodników i przede wszystkim interes sportu powinien stać na pierwszym miejscu. Niestety tak nie jest.
Dwa dni temu zadzwonił do mnie Pan Bogdan Kuchejda i zaproponował mi, czy chciałbym być trenerem na kontrakcie. Odpowiedziałem, że chcę być trenerem, ale moje warunki sportowe o których mówiłem już wcześniej muszą zostać spełnione, m. in. postawiłem warunek, że Jarek Skrzyczyński musi być w składzie na Sopot i Drammen. Pan Bohdan poprosił o czas na konsultację, ale nie nawiązano już ze mną kontaktu."
Przypomnijmy, że nowym trenerem został Jan Vinckier. Mamy nadzieję, że zagranicznemu trenerowi będzie łatwiej pracować w polskim środowisku jeździeckim ponad układami.
Fot. Asia Bręklewicz