-
Szczegóły
-
W minionych trzech dniach w Warszawie i Janowie Podlaskim odbył się zjazd WBFSH – światowego zrzeszenia hodowców koni sportowych.
Doroczne spotkanie otwierali prof. Zbigniew Jaworski, prezes Polskiego Związku Hodowców Koni, oraz pan Jan Pedersen prezes WBFSH (wybrany ostaniego dnia na następną kadencję). Przedstawiono wiele ciekawych prezentacji, a polskimi akcentami były wystąpienia:
- Anny Stojanowskiej i Jacka Kojeka na temat zmian strukturalnych w polskiej hodowli koni w sektorze państwowym i prywatnym,
- Doroty Lewczuk na temat parametrów kinematycznych w skokach luzem oraz efektów środowiskowych i genetycznych,
- Tomasza Kobierskiego (Cavaliada) i Moniki Słowik (CDI Wrocław), których treści dotyczyły budowania marki imprezy jeździeckiej w okresie recesji.
Podczas sesji wyjazdowej do Janowa Podlaskiego zaprezentowano gościom konie polskiej hodowli. Przedstawicielami dyscypliny skoków były: trzyletnia klacz małopolska Elisee Grey (Grey – Embera po Berlin Bej) wyhodowana i będąca własnością Teresy Idzik, która w tym roku wygrała czempionat koni angloarabskich Pompadour, oraz dwa konie ze SK Nowielice: 5 letni Farmer (Rovetto - Feola sp po Lavendel) i 4-letni Iton (Taunus – Ikea po Turbud Quirinus).
Jednym z ważnych elementów konferencji była dyskusja, czy istniejąca struktura ksiąg stadnych koni w perspektywie 10 lat nadal będzie istotna i dlaczego lub dlaczego nie. Rozmowa w zespołach była bardzo ożywiona, a odpowiedzi w miarę równo podzielone.
Przy okazji warto zaprezentować opublikowany wczoraj kolejny ranking ksiąg stadnych w konkurencji skoków przez przeszkody (zobacz TUTAJ). Nieprzerwanie na prowadzeniu pozostają Holendrzy (KWPN). Polska księga PZHK zajmuje, podobnie jak w poprzednim miesiącu, 28 miejsce. Sklasyfikowanych jest w niej 6 polskich rumaków, a motorem napędowym pozostaje wyhodowany w Stadninie Koni Prudnik El Camp, który dla "drużyny PZHK" zarobił ponad połowę punktów. Gdybyśmy takich El Campów mieli co najmniej 5, to kto wie, może wtedy polska księga dorównałaby może nie holenderskiej, ale chociażby duńskiej.
Szkoda też, że obecnie najlepszego polskiego konia skoczka nie zaprezentowano we wtorek w Janowie Podlaskim. Na pewno z racji startu Łukasza Kozy w weekend w Austrii (czytaj TUTAJ) byłoby to trudne do zorganizowania. Podpowiadamy - w przyszości promocja polskiej hodowli przez taki „produkt” i w takim gremium może przynieść wymierne korzyści, bo El Camp to koń nie tylko silny i ambitny, ale i bardzo dobry technicznie.
FOTO: Katarzyna Boryna