Popołudniowy konkurs Grand Prix o nagrodę PKN Orlen zwieńczył drugi dzień zawodów Warsaw Jumping CSIO 4* EEF Series. W tej najważniejszej rozgrywce dnia triumfował brązowy medalista olimpijski z Pekinu, Szwajcar Niklaus Schurtenberger.
Z każdym kolejnym konkursem poprzeczka stawiana przed zawodnikami była coraz wyżej… i to dosłownie, bowiem w Grand Prix przeszkody sięgały 160 cm, a poza imponującą wysokością parkur miał trudną technicznie trasę, wymagał dużej siły od koni i maksymalnego skoncentrowania jeźdźców. Błędy zdarzały się w przeróżnych miejscach, choć głownie na obydwu kombinacjach. Sporo problemów sprawiał oxer nr 4 PKO Banku Polskiego oraz stacjonata 160 cm PKN Orlen. Zrzutki prowokowała także wyśrubowana norma czasu.
Po pierwszym przejeździe 48 par, jedynie piątce z nich udało się zakwalifikować do rozgrywki. W niej parkur na czysto pokonała jedynie trójka, a najszybciej – w czasie 41,82 – zrobił to Schurtenberger.
Druga była Giulia Martinengo Marquet z Włoch. Dosiadając konia Elzas finiszowała w czasie 43,88. Brąz wywalczył Niemiec Gerrit Nieberg, który na 10-letnim wesftalskim Benie uzyskał 45.35.
„Parkur był naprawdę wymagający i dla mnie to chyba jeden z niewielu razy, kiedy musiałem tak ostro pojechać. Być może w wyniku trudności parkuru jedynie pięcioro z nas ukończyło na czysto. Dzisiejsze zwycięstwo dodaje mi skrzydeł, a apetyt całej szwajcarskiej drużyny przed finałem Longines Nations Cup EEF wzrasta” – powiedział 53-letni Schurtenberger.
Dodał, że w niedzielnym finale europejskiego Pucharu Narodów wystąpi na innym koniu. Ogólnie jest bardzo zadowolony z przyjazdu do Warszawy.
„Bardzo się cieszę, że tu wystartowałem. Podłoże i stajnie są świetnie przygotowane, konie czują się tu dobrze. Wszystko to absolutny top – począwszy od hotelu, przez zaplecze techniczne do samej organizacji zawodów” – wspominał.
Z Polaków najwyżej uplasował się Wojciech Wojcianiec, który na Chintablue zaliczył jedną zrzutkę. Zajął 11. miejsce, nie kryjąc niedosytu.
„Jeden błąd nie jest tragedią, ale czuję niedosyt, bo można było powalczyć w siedmiokonnej, a nie w pięciokonnej rozgrywce. Błąd się trafił na dziesiątej przeszkodzie, może trochę zabrakło energii w tym skoku, ale to jest taki sport błędów, czasami one się po prostu zdarzają” – mówił.
Mistrz Polski dodał, że sobotni konkurs zaliczany do Longines Ranking pojedzie na Naccord Melloni, a na niedzielny finał Pucharu Narodów EEF wybierze ponownie Chintablue.
Jak podkreślił gospodarz toru Włoch Elio Travagliati, trudność parkuru została dostosowana do rangi zawodów, a warto podkreślić, że parkur musiał spełnić wymagania kwalifikacji do mistrzostw Europy i świata.
Po dzisiejszych wynikach Grand Prix można pokusić się o typowanie faworytów na nadchodzący konkurs drużynowy i zdecydowanie w piątek górą byli Włosi, którzy mieli aż trzy pary w pierwszej szóstce Grand Prix.
Wcześniej, 22-letni Niemiec Philipp Schulze Topphoff zwyciężył w konkursie Średniej Rundy – o nagrodę KGHM Polska Miedź, a Szwajcar Edouard Schmitz wygrał poranny konkurs drugiego dnia rozgrywanych na Warszawie zawodów. Dosiadając 8-letniego wałacha rasy KWPN o imieniu Illusion w konkursie zwykłym CSIYH (2YH) o nagrodę CASEIH.
Wyniki Grand Prix TUTAJ
Tekst i zdjęcie Warsaw Jumping