-
Szczegóły
-
FEI opublikowało ranking LEC PŚ. Prowadzi Vladimir Beletskiy. Najlepsi Polacy na miejscach: 4, 8 i 11. Do finału w Lyon zakwalifikuje sie 3 jeźdźców z naszego regionu. Przy okazji przedstawiamy plan startów polskiego lidera w Pucharze Świata.
Po długim oczekiwaniu mamy wreszcie aktualny ranking Pucharu Świata w Lidze Europy Centralnej. W Sublidze Północnej prowadzi ze sporą przewagą Rosjanin Vladimir Beletskiy, drugi jest Andrius Petrovas z Litwy, a trzeci Tiit Kivisild z Estonii. Jak do tej pory nieźle spisują się Polacy – wygrali aż 4 kwalifikacje. W tabeli najwyżej z naszych jest Krzysztof Ludwiczak, który jako jedyny obok lidera dwa razy w tym sezonie zdobył komplet punktów (w Vazgaikiemis i Bratysławie). Na miejscu 8 sklasyfikowany jest Andrzej Głoskowski, a na 11 Sławomir Uchwat. W tym roku o awans do Finału, który w kwietniu odbędzie się w Lyon, będzie można jeszcze powalczyć w Lesznie i Poznaniu, oraz w Sublidze Południowej (zawodnicy mogą wymieniać punkty między Subligami LEC) w Cejle i Budapeszcie. Najlepsi zawodnicy (po 20 z każdej Subligi) wystartują w finale LEC. Ten prawdopodobnie odbędzie się podczas marcowej Cavaliady w Warszawie. Do Francji w kwietniu pojedzie trzech zawodników naszej ligi (Przepraszamy, za wczorajszy błąd. Rozmowy na temat ograniczenia liczby jeźdźcow z LEC do dwóch prowadzone były na kwietniowym zjeździe FEI. Jak się okazuje na szczęście mamy nadal 3 miejsca).
Klasyfikacja LEC PŚ po zawodach w Tallinnie: Północ TUTAJ, Południe TUTAJ
Najwyżej sklasyfikowany Polak Krzysztof Ludwiczak w ten weekend startuje wraz ze swoim kolegą klubowym Andrzejem Opłatkiem w CSI2* w Wr. Neustadt. Z zawodów Pucharu Świata w tym roku planuje jeszcze udział w CSI w Lesznie i Poznaniu. W czasie CSI2*W w Budapeszcie wybiera się do Ebreichsdorf w Austrii. Jak powiedział, raczej nie interesuje go start w Lyon. Choć nie wyklucza też skorygowania planów startowych i wyjazdu na Węgry aby powalczyć o kolejne punkty. My z praktyki wiemy, że kiedy pojawia się szansa wyjazdu na Finał Pucharu Świata, często sami zawodnicy, jak i właściciele koni zmieniają zdanie. Tak było chociażby w zeszłym roku w przypadku Jarosława Skrzyczyńskiego, który z wyjazdu do Goeteborgu wrócił przecież bardzo zadowolony.
FOTO: Karol Rzeczycki