W finale FEI Nations Cup w Barcelonie po raz trzeci w historii tych rozgrywek triumfowała drużyna Holandii.
Zwycięstwo odnieśli w składzie: Maikel van Vleuten, Willem Greve, Sanne Thijssen i Harrie Smolders, zachowując zerowe konto do końca konkursu. Walka była zacięta, a różnice w czołówce niewielkie. Drugie miejsce zajęli Irlandczycy z jednym punktem karnym, a dwie kolejne drużyny – Belgia i Szwecja – odnotowały po 4 punkty. Warto dodać, że w belgijskiej ekipie dwa bezbłędne przejazdy należały do zawodników dosiadających koni urodzonych w Polsce. Ich autorami byli Gregory Wathelet na Nevadosie oraz Jerome Guery na Quel Homme de Hus.
“Konie skakały bardzo dobrze, widać było, że poziom jest bardzo wyrównany i to czyni nasz sport ekscytującym” – mówił Smolders. Zapytany o to, czy był pewny bezbłędnego przejazdu startując jako ostatni na 12-letnim Monaco, odpowiedział: „Trzeba być pewnym siebie, właśnie dlatego wybierają cię na taką pozycję, ale wtedy po prostu trzeba dokończyć zadanie, a kiedy się to uda, spełniają się marzenia!”
W połowie konkursu Holandia i Szwecja były jedynymi drużynami, które zachowywały zerowe konto, ale kiedy Angelie von Essen na Alcapone des Carmille miała zrzutkę na przedostatniej kombinacji, a Rolf-Goran Bengtsson dosiadający Ermindo W strącił dwa drągi na tej samej przeszkodzie, szanse na zwycięstwo Szwedów przepadły.
Błędu w tym samym miejscu nie ustrzegła się także Sanne Thijssen z Holandii, co nałożyło dodatkową presję na Smoldersa. Irlandczycy mieli na swoim koncie tylko jeden punkt karny po przejeździe Eoina McMahona na koniu Chacon 2. Dwa bezbłędne przejazdy zaprezentowali Denis Lynch na Cristello oraz Darragh Kenny Na VDL Cartello, co spowodowało, że na dwa błędy mógł pozwolić sobie Michael Duffy na koniu Zilton SL Z.
Smolders podołał tej presji, pokonując parkur na czysto. Opowiadając o zespole w pomarańczowych frakach, mówił: „ciężko pracujemy, jesteśmy cierpliwi i wierzymy do końca”.
Irlandczycy do samego końca byli groźną konkurencją. Kenny, startujący jako ostatni, wiedział jak potrzebny jest im kolejny zerowy przejazd. „W piątek mój koń był fantastyczny, a dziś im dalej w parkurze, tym był lepszy – po prostu latał! Drużyna spisała się znakomicie, moi koledzy jechali świetnie. To wspaniały wynik, ale Holendrzy byli kapitalni!” – mówił.
Maikel van der Vleuten i Beauville Z zdobyli indywidualnie brązowy medal na IO w Tokio. Reprezentant Holandii powiedział jednak, że nie odbiło się to na koniu w żaden sposób. „Bardzo chciałem wystartować w Barcelonie, nasz szef ekipy wybrał nas jako pierwszych do startu, więc bezbłędny przejazd był dla mnie bardzo ważny, żeby dobrze rozpocząć zmagania.” Po dokonaniu tego oglądał swojego drużynowego kolegę Willema Greve, który powtórzył ten sukces na koniu Carambole. „Jeżeli byłby człowiekiem, to były bardzo miłą osobą!” – mówił Van der Vleuten o tym siwym ogierze.
Również Greve był bardzo zadowolony z występu swojego wierzchowca: „Zawsze świetnie jest być częścią zwycięskiej ekipy, ale dla mnie to szczególnie wyjątkowe, ponieważ mam tego konia już długo, odkąd był czterolatkiem. Chciałbym, żeby to on mógł wypowiedzieć się na konferencji prasowej zamiast mnie, bo tu nie chodzi o mnie, tylko o konia. Zawdzięczam mu wszystko. Mam go od czterolatka, a teraz ma 17 lat i wciąż za każdym razem stara się dla mnie jak może. Nadal jest jednym z najlepszych koni w tym sporcie i zasługuje na takie zwycięstwo w końcówce swojej kariery. Jestem z niego bardzo dumny” – mówił zawodnik pełen emocji.
Szef holenderskiej ekipy Rob Ehrens był zachwycony wynikiem po trudnym okresie dla jego drużyny: „W tym roku mieliśmy trochę problemów. Odnotowywaliśmy dobre występy, ale nie zawsze wszystko wychodziło tak, jak to zaplanowaliśmy. Muszę pochwalić wszystkich naszych jeźdźców, zawsze walczymy razem. To ta piątka ludzi, dobrze zaplanowane starty ich koni, zawodnicy, którzy chcą wygrywać dla swojego kraju i którzy dostarczyli nam wspaniałe widowisko. Jedyne, co chciałbym zmienić, to formuła zawodów – chcemy znów mieć finał w sobotę wieczorem, bo wtedy możemy jeszcze świętować, a teraz musimy jechać do domu!” – powiedział uśmiechnięty.
“Dla mnie jako sportowca nie ma nic lepszego niż wygrać Puchar Narodów ze swoją drużyną, nic tego nie przebije” – podsumował Willem Greve.
Wyniki TUTAJ.
Źródło: inside.fei.org
Fot. FEI/Łukasz Kowalski