Z doskonałym wynikiem, już po trzeciej rundzie, Szwedzi zapewnili sobie tytuł mistrzów świata. Walka o kolejne medale była bardzo zacięta. W piętek wieczorem w Herning poznaliśmy też indywidulanych finalistów Agria FEI Jumping World Championships oraz pierwsze pięć drużyn, które są już pewne udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu.
Holenderski gospodarz toru Louis Konickx doskonale zaplanował sobie dawkowanie trudności w poszczególnych konkursach. Trzeci parkur, tak samo jak dwa pierwsze, miał 14 przeszkód i 17 skoków. Wysokość była podobna jak w czwartek, ale doszło trochę więcej szerokości w oxerach i jeszcze więcej technicznych zadań. To tego przeszkody były bardzie skoncentrowane (30 m dystansu mniej niż w czwartek). Sporo trudności dodała presja związana z normą czasu, zwłaszcza, że najtrudniejsze zadanie (potrójny szereg i stacjonata 165 cm na ciasnym dystansie) ustawione był na końcu trasy. Tam rzeczywiście było najwięcej błędów, ale zdarzały się one praktycznie wszędzie nawet na teoretyczne najłatwiejszej jedynce czy murze numer 2.
Do drużynowego finału z pozycji liderów i zdecydowanych faworytów przystąpili Szwedzi. Pierwszy pojechał na zero Henrik von Eckermann na King Edward. Druga Malin Baryard-Johnsson na H&M Indiana miała jedną zrzutkę. Kropkę nad „i” postawił jadący jako trzeci Jens Fredricson (jedyny który nie był w złotej drużynie w Tokio) na Markan Cosmopolit, który zerem zapewnił drużynie fantastyczny wynik końcowy 7,89 i pierwszy dla Szwecji tytuł Mistrzów Świata w skokach.
„Mój koń był dziś w doskonałej formie. Skakał łatwo i pewnie, z dużą mocą. Miałem trochę szczęścia na ostatniej przeszkodzie, ale szczęście zawsze jest potrzebne. Norma czasu była bardzo wymagająca, nigdzie nie można było dołożyć foulee. To wywiera większą presję na utrzymanie równowagi i prędkości w zakrętach. To był bardzo dobry parkur, a ja jestem szczęśliwy.” – powiedział Jens Fredricson.
Dalej walka toczyła się o kolejne medale i to toczyła naprawdę do końca. Bagaż punktowy następnych drużyn po trzecich zawodnikach był znacznie większy niż Szwedów, ale bardzo wyrównany w aż 7 ekipach. Ogromną presję mieli ci co jechali na końcu, a teoretycznie ustawieni są tam zawsze najlepsi zawodnicy. Z nich na zero pojechał tylko Harrie Smolders na Con Quidam, który zapewnił Holendrom srebrny medal (wynik 22,66). Brąz, mimo dwóch zrzutek ostatniego Scotta Brasha, z wynikiem 22,66 zdobyli Brytyjczycy.
Ważne są też dwa kolejne miejsca (4. Irlandia – 23.15 i 5. Niemcy – 24.76) bo pięć najlepszych drużyn MŚ wywalczyło awans do Igrzysk Olimpijskich 2024.
Wyniki drużynowe końcowe TUTAJ
Ciekawie przedstawia się klasyfikacja indywidualna przed niedzielnym finałem, w którym zobaczymy 25 najlepszych par. Na czele jest dwóch Szwedów: Henrik von Eckermann (0,58) - na zdjęciu - i Jens Fredricson (2.71). Oni jak się okazało byli jedynymi, którzy w trwającym dwa dni konkursie drużynowym zaliczyli podwójne zero. Trzecie miejsce zajmuje Belg Jérôme Guery (3.35), który na urodzonym w Polsce holsztyńskim Quel Homme de Hus konkurs drużynowy pojechał na wynik 0/1.
Prowadzący do tej pory Julien Epaillard, jadący pod dużą presją drużynowego wyniku Francuzów, zrobił dwa błędy i spadł na miejsce 12. Z kolei wiceliderowi Pederowi Fredricsonowi zabrakło chyba motywacji to pełnej koncentracji po tym jak jego starszy, ale mniej utytułowany brat, zapewnił już Szwedom złoto. Indywidulany wicemistrz olimpijski zrobił aż trzy zrzutki i nie zobaczymy go w niedzielnym finale.
Klasyfikacja indywidualna TUTAJ
Foto, wideo, wypowiedź zawodnika za FEI