
Szósty etap Ligi Europy Zachodniej Pucharu Świata wygrał w Madrycie Włoch Piergiorgio Bucci.
Było to jego pierwsze zwycięstwo w konkursie zaliczanym do Pucharu Świata. Zapisał się też w historii jako pierwszy włoski zawodnik, który wygrał madrycki etap serii.
Javier Trenor Paz postawił mocny, ale uczciwy tor w pierwszej rundzie, wykorzystując cztery przeszkody o maksymalnej wysokości oraz szereg rodzajów i kolorów materiałów wokół swojego 13-przeszkodowego parkuru. Wykorzystał on swoje bogate doświadczenie zdobyte na IFEMA Madrid, tworząc tor nieco mniej wymagający technicznie niż podczas innych etapów, biorąc pod uwagę, że to miejsce sprawia koniom trochę więcej trudności.
Drągi spadały na całym torze, a tylko trzy z 16 przeszkód pozostały bez zrzutek podczas pierwszej rundy. Końcowa linia wymagała ostrożnej jazdy, testując koncentrację i kondycję koni i jeźdźców do samego końca. Delikatne białe deski ustawione na maksymalnej wysokości 1,60 m pojawiały się szybko po zakręcie, a po nich następował dystans na 5 foulee do dużego oksera, strategicznie zbudowanego z niebieskich i białych drągów w poziome paski. Ostatnia przeszkoda pochłonęła osiem ofiar, podczas gdy jej poprzedniczka, numer 12, zniweczyła marzenia pięciu pięciu par, w tym 3, które poza tym były bezbłędne.
Ostatecznie do finałowego barażu zakwalifikowało się 13 par. Julian Epaillard startował w niej jako pierwszy i wydawało się, że jest na dobrej drodze do ustanowienia niepokonanego standardu, zanim spadł przedostatni drąg, kończąc z czterema punktami karnymi w rewelacyjnie szybkim czasie 39,60. Jeden po drugim, faworyci odpadali z rywalizacji – mieli dobre czasy, ale nie ustrzegali się błędów.
Marcus Ehning zaprezentował pierwsze „double clear”. Ani razu nie wybijając się z rytmu, poprowadził DPS Revere po torze bezbłędnie w czasie 42,54 sekundy. Wyglądało na to, że po raz kolejny zostanie mistrzem Madrytu, gdy Wathelet i Helström mieli zrzutki, a Kühner był wolniejszy - 45,70.

Na parkur wjechał jednak Maikel van der Vleuten na Beauville Z N.O.P.. Byli pierwszymi, którzy zrobili o jedno foulee mniej pomiędzy przeszkodami 8b i 9 – 7, gdzie inni robili 8. Ich dopracowany w każdym calu występ sprawił, że zatrzymali zegar na 41.48 i objęli prowadzenie.
Kolejny był Bucci na Hantano. Pokonali trasę w pełnej harmonii, korzystając z wewnętrznych linii i najkrótszych dystansów, nie tracąc ani ułamka sekundy. To koń o potężnej posturze, startujący dopiero po raz drugi w swojej karierze w kwalifikacjach do Pucharu Świata. Można by mu wybaczyć, jeśli na tak wczesnym etapie jego kariery nie miałby tego wieczoru większych sukcesów. Jednak więź, jaka wytworzyła się między Buccim i jego wierzchowcem, była tak silna, że w zwodniczy sposób urwali 0,71 sekundy z czasu lidera i pokonali rozgrywkę w czasie 40,77. Tego czasu nie udało się pobić Irlandczykowi Michaelowi Penderowi na HHS Los Angeles, który jechał jako ostatni i musiał zadowolić się miejscem drugim.
Bucci spełnił tego wieczoru swoje marzenie: „To niesamowite uczucie, naprawdę lubię te zawody, często byłem tu wysoko, ale nigdy nie byłem bliski zwycięstwa, więc jestem naprawdę szczęśliwy!”. Szybko pochwalił swojego stosunkowo niedoświadczonego wierzchowca Hantano: „Mój koń jest niesamowity, szybki i zwycięski! Ma zabawny styl, ale jest naprawdę dobry i mam nadzieję, że odniesiemy więcej zwycięstw!”.
Wyniki TUTAJ.
Źródło: inside.fei.org
Fot. FEI