Oskar Murawski, 24 – letni zawodnik od pięciu lata trenujący w Niemczech. Wychowanek ZKJ Przylep Lotnisko i SMS w Drzonkowie. Swoją karierę rozpoczynał od WKKW. W Polsce jeździł konkursy klasy P. Dziś z powodzeniem startuje w konkursach klasy S podczas zawodów krajowych w Niemczech oraz w imprezach CSI.
TylkoSkoki: Oskar jakie były twoje osiągnięcia kiedy jeździłeś jeszcze w Polsce?
Oskar Murawski: W sumie niewielkie. Największy sukces to 4 miejsce w OOM. Miałem też kwalifikacje na ME Juniorów w WKKW, ale mój koń doznał kontuzji i nie pojechałem.
TS: A jeśli chodzi o parkury?
OM: To klasa P na HZR w Drzonkowie.
TS: Jak Ci się więc udało w tak krótkim czasie zostać zawodowym skoczkiem w Niemczech?
OM: Zawsze marzyłem o tym aby jeździć skoki przez przeszkody. Po maturze postanowiłem wyjechać na rok do pracy w jakiejś stajni w Niemczech. Znalazłem ogłoszenie w Internecie. Tak trafiłem do Stall Teichhof. To stajnia typowo handlowa. Dostałem do jazdy młode konie. Praktycznie nie miałem doświadczenia skokowego, ale miałem podstawy ujeżdżenia. I to zostało docenione.
TS: Jak to się stało, że dano ci szansę wystartowania w wyższych konkursach?
OM: Byłem bardzo zadowolony z tej pracy. Nabrałem doświadczenia. Jednak stwierdziłem, że to mi na razie wystarczy. Chciałem wrócić do Polski i rozpocząć studia. Wtedy pojawił się brat mojego szefa. Człowiek zamożny ale nie związany z końmi. Okazało się, że on widząc moje postępy, chce we mnie zainwestować. Chce abyśmy spróbowali pojeździć coś więcej, na wyższym poziomie sportowym. Chce zobaczyć jak ja się będę dalej rozwijać i jakie postępy będą robić najlepsze konie ze stajni. Wiedziałem, że taka możliwość może drugi raz się nie zdarzyć i zostałem. Jak dotąd wszystko toczy się bardzo dobrze. Startujemy w coraz wyższych konkursach. Ja mam satysfakcję z sukcesów a stajnia reklamę.
TS: Kibice znają Cie głównie ze startów na polskich CSI w dwóch ostatnich latach. Czy możesz przybliżyć nam swoje wyniki na zawodach w Niemczech?
OM: W tym roku zdobyłem złotą odznakę Niemieckiej Federacji Jeździeckiej. Do tego potrzebne było 10 zwycięstw w konkursach klasy S, w tym jedno w S**. Ten rok jest dla mnie bardzo dobry. Wygrałem finał średniej rundy (140 cm) na CSI w Danii, byłem drugi w konkursach na CSI w Dortmundzie i Hanowerze. Do tego jeszcze dwa zwycięstwa na CSI3* w Hamburgu.
TS: Gratuluję. Dużo wygrywasz. Praktycznie jak wjeżdżasz na parkur to zawsze widać u ciebie chęć zwycięstwa. Jeździsz bardzo szybko. Czy to wynika z twojej wewnętrznej ambicji czy też taka jest strategia stajni?
OM: Kiedy startuje na młodych koniach nie jeżdżę szybko. Inaczej jest na zawodach CSI. Ale tu zabieram konie bardziej doświadczone. Wtedy jest okazja aby pokazać się z dobrej strony i zająć jakąś dobrą pozycje w konkursie. Ale i tu jeśli widzę, że koń nie jest do czegoś gotowy to nie podejmuję ryzyka.
TS: Byłeś gwiazdą potęgi skoku na dwóch ostatnich Cavalidach (zdjęcie obok - 2012). Czy często startujesz w tego typu konkursach?
OM: Na Continiu zaliczyłem już sześć potęg. W grudniu w Poznaniu skoczyłem 210 cm, atakowałem 220 i się nie udało. Mój rekord to 215 podczas wygranej potęgi na zawodach krajowych w Dobroch.
TS: Startujesz w bardzo prestiżowych zawodach jak Dortmund, Hanower czy Hamburg. Na takie imprezy bardzo trudno jest się zgłosić nie tylko Polakom, ale i Niemcom, jeśli nie mają odpowiedniej pozycji w rankingu FEI. Jak się tam dostajesz?
OM: Nie wiem. To sprawa moich szefów. Wiem za to, że załatwienie takiego zaproszenia jest bardzo ciężkie.
TS: Czy poza sukcesami sportowymi praca w Niemczech daje Ci satysfakcję?
OM: Szczerze mówiąc nie do końca czuję się w tu jak u siebie w domu. Czasami nie pasuje mi niemiecka mentalność. Oczywiście nie chodzi tu o to, że jako Polak jestem gorzej traktowany. O czymś takim nie ma mowy. Ale nie jestem przekonany czy chciałbym tu zostać na zawsze. Na razie skorzystam z szansy jaką mam. W przyszłości chciałbym wrócić do Polski. Jeśli chodzi o warunki finansowe to są one satysfakcjonujące. Marzeniem było by mieć taką pracę, na takich warunkach, w Polsce.
TS: Jakie macie plany na najbliższy rok?
OM: Dopiero wracam po urlopie do pracy. Jesteśmy w trakcie ustalania planu startów na ten sezon. Jeśli chodzi o większe imprezy to zaczniemy od marcowych trzygwiazdkowych zawodów w Dortmundzie. Może wcześniej wystartujemy w CSI w Danii. Mam dostać do dyspozycji nowego konia, który wcześniej startował już w konkursach 140. Co to będzie za koń na razie nie mogę powiedzieć. Mam nadzieję, że pozwoli mi odnosić większe sukcesy w tych najwyższych konkursach. Bo Continu o ile jest świetny w potęgach skoków, to w konkursach klasycznych czegoś mu zawsze brakuje, chyba serca. Bo kiedy jest naprawdę trudno to zawsze zdarzy się ten jeden błąd a czasami więcej. Będziemy próbować Peter Pana (zdjęcie obok) w konkursach 150 cm, ale to mały koń więc dla niego może to być za trudne. Na konkursy młodych koni na CSI mam na przyszły rok dwie klacze.
TS: Czy zobaczymy Cię w przyszłym roku Polsce?
OM: Na pewno tak, ale na jakich zawodach jeszcze nie wiem.
TS: W przyszłym roku Mistrzostwa Polski odbędą się w Drzonkowie. A więc u Ciebie w domu. Czy myślisz o tym aby w nich wystartować?
OM:Chętnie wystartowałbym w tych mistrzostwach tym bardziej ze warunki do startów w Drzonkowie są bardzo dobre. Zależy to jednak nie tylko ode mnie. Zobaczymy co na to powie mój trener i jak będzie to pasować do naszego planu startów na ten rok.
TS: Dziękujemy za rozmowę i życzymy sukcesów.
FOTO: Katarzyna Boryna