O prowadzonym samodzielnie ośrodku jeździeckim, o koniach, o trenerach, rodzicach i o tym, że planuje ślub. Rozmawiamy z Pauliną Wielgórską z KJ Vena Rogoźnik.
Paulina Wielgórska – dwukrotna mistrzyni Polski Pony, dwa razy brała udział w ME Pony, jako młody jeździec zdobyła złoto w HPP i brąz w mistrzostwach Polski. W pierwszym roku swojej seniorskiej kariery(2012) sięgnęła po brąz Halowego Pucharu Polski. Poziom rywalizacji był wtedy bardzo wysoki, ustąpiła tylko Jarosławowi Skrzyczyńskiemu i Piotrowi Morsztynowi. Ma na swoim koncie wygraną z polską ekipą w Pucharze Narodów – podczas CSIO3* w Vazgaikiemis w 2012 roku.
Odwiedziliśmy ją w jej nowym ośrodku.
Tylko Skoki: Opowiedz naszym czytelnikom o KJ Vena Rogoźnik.
Paulina Wielgórska: Stajnie są bardzo kameralne, jedna na 5, druga na 8 koni. Prowadzę pensjonat, zajmuję się handlem końmi, trenuję trzy zawodniczki. Robię to co lubię i jest mi z tym bardzo dobrze.
TS: Obiekt jest, jak mówisz, kameralny, ale nic mu nie brakuje.
PW: Jest hala 20 na 40, plac zewnętrzny jest trochę większy: 30 na 50 m. Wszystko z profesjonalnym podłożem. Jest karuzela, myjka, solarium. Wszyscy, co tu trenują są zadowoleni, a są to nie tylko skoczkowie, ale i ujeżdżeniowcy.
TS: To twój własny biznes. Jesteś samodzielna?
PW: Stajnia bez problemu zarabia na siebie, ale nie ukrywam, że w startach nadal pomagają mi rodzice.
TS: Jak wygląda twoja aktualna stawka koni?
PW: Podstawowym koniem stała się teraz 9-letnia klacz Pass Away. Ona konkursy dużej rundy chodzi od trzech miesięcy, ale już udało mi się na niej wygrać Grand Prix ZO2* w Michałowicach. Drugi koń to 8-letnia Perła R, którą kupiliśmy od Ady Krzanowskiej z Żywca. Bardzo obiecujący jest 7-letni ogier Carlucino. Mam jeszcze jedną 7-letnią klacz, ale ona chodzi pod siodłem dopiero od niedawna i trudno na razie coś o niej powiedzieć.
TS: Jesteś nadal młodym zawodnikiem, który wymaga opieki trenerskiej. Miałaś kilku trenerów w swojej karierze, teraz masz kolejnego.
PW: Moim pierwszym sportowym trenerem była pani Mariola Pisarska z Amigo. Ona doprowadziła mnie do poziomu mistrzostw Polski w kucach, ale na te pierwsze mistrzostwa pojechałam już z panem Tadeuszem Kozą. Dobrze wspominam czas spędzony w klubie Trachy Gliwice. On wprowadził mnie w duży sport. Dużo zawdzięczam też Krzysztofowi Leśniakowi. W momencie, kiedy Pi Quatorze doznał kontuzji ja nie bardzo wierzyłam w to, że sukcesy mogę osiągać na innych moich koniach. Pod okiem Krzysztofa przygotowałam te do dużych konkursów i efekty tego widać teraz. W tej chwili od dwóch miesięcy trenuję z Rudigerem Wassibauerem. Pracujemy systematycznie, raz w tygodniu. Czuję, że jest to dobra współpraca.
TS: Wspomniałaś o Pi Quatorze. To z nim są związane twoje największe sukcesy. Jeszcze dwa sezony temu regularnie wygrywałaś na nim Grand Prix (na zdjęciu obok podczas zwycięstwa w GP CSN w Gliniku w 2013 roku). Czy jest szansa, że zobaczymy Cię jeszcze na nim?
PW: Niestety Pi Quatorze doznał kontuzji. Jest nadzieja, że jeszcze z niej wyjdzie. Na razie jednak myślimy o tym, aby mógł być reproduktorem. Jest przecież ogierem, a w swojej karierze pokazał wiele doskonałych cech, więc warto, aby przekazał je potomstwu. W tej chwili wyrabiamy mu licencję ogiera.
TS: Wspomniałaś, że trenujesz też innych. Jak sprawdzasz się w tej roli?
PW: Na początku myślałam, że średnio mi to pójdzie. Myślałam, że nie będę umiała przekazać mojego doświadczenia innym. Ale jest naprawdę dobrze i sprawia mi to satysfakcję. Nie ukrywam, że jestem zadowolona, gdy widzę rezultaty mojej pracy. Pod moim okiem jeżdżą dwie amazonki. Jedna z nich, Magdalena Kozielska, bliska jest zrobienia drugiej klasy sportowej.
TS: Skąd u ciebie taka pasja do jazdy konnej i czy jeździectwo to twój pomysł na życie?
PW: Do stajni zaprowadził mnie mój dziadek, miałam wtedy już 12 lat. Po roku trafiłam do klubu Amigo Rudniki, a moi rodzice kupili mi kuca Granus, na którym zaczęłam startować. Cały czas wspierają mnie rodzice. Oni są najlepsi na świecie. Są zaangażowani w moją karierę od samego początku. Teraz tak samo. Ja się cieszę, że mogę robić to, co lubię i łączyć hobby z pracą zawodową.
TS: Jakie plany?
PW: Najbliższe to CSN we Wrocławiu, potem ZO3* w Lesznie. Chcę też spróbować sił z tymi końmi na Cavaliadzie w Poznaniu. A plany na przyszły rok to przede wszystkim ślub (tu uśmiech). Tak, to prawda. Poznałam chłopaka i się zakochałam. Znamy się co prawda tylko rok, ale świetnie się dogadujemy, stąd ta decyzja.
TS: Jak partner znosi to, że jesteś zawodowym jeźdźcem?
PW: Bardzo dobrze. Jest w to niezwykle zaangażowany. Jeździ ze mną na każde zawody. Rozumie świetnie sport, bo sam był sportowcem. Uprawiał baseball, niestety z powodu kontuzji musiał zakończyć karierę. Nie tylko toleruje to, co robię, ale i wspiera mnie bardzo mocno.
TS: Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia na hipodromach i w życiu osobistym.
Foto: Magdalena Chudzik (z CSN w Gliniku) i ze zbiorów Pauliny Wielgórskiej