Rozmowa z Kamilem Grzelczykiem, zdobywcą złotego medalu Pucharu Polski.
TylkoSKOKI: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z jeździectwem?
Kamil Grzelczyk: Pasją do koni jak i do sportu zaraził mnie tata. Dzięki niemu konie pojawiły się w moim życiu już w wieku siedmiu lat. Wtedy on kupił mi pierwszego konia. Nie był to koń sportowy, lecz bardziej rekreacyjny, do wyjazdów w las czy jazdy w bryczce. Klacz Tunga, bo tak miała na imię, urodziła też źrebaki.
W naszej rodzinie nikt wcześniej nie miał do czynienia z jeździectwem. Tu skąd pochodzę w promieniu stu kilometrów nie było żadnej państwowej stadniny, ani ośrodka jeździeckiego. Treningi prowadziliśmy metodą prób i błędów, wszystko robiliśmy sami. W wieku dwunastu lat pojechałem na pierwsze zawody. Tak to się właśnie zaczęło.
TS: Kto jest Twoim trenerem?
KG: Obecnie współpracuje ze Stanisławem Marchwickim, jednak jest to współpraca raczej w formie konsultacji. Pomaga mi przy młodych i trudnych koniach. Na co dzień trenuję sam.
TS: Gdzie trenujesz na co dzień?
KG: Wraz z tatą prowadzimy własny ośrodek jeździecki, który zajmuje się hodowlą i treningiem koni sportowych. Znajduje się on pod Sieradzem w województwie łódzkim. Na jeździectwo poświęcam „osiem” dni w tygodniu. To moja praca i styl życia. Jak tylko ukończyłem studia na kierunku fizjoterapii poświęciłem się w całości jeździectwu.
TS: Co według Ciebie jest najważniejszym elementem codziennych treningów?
KG: Cierpliwość i systematyczność. Ćwiczyć trzeba wszystko po trochu od ujeżdżenia, niskich przeszkód, po wysokie. To na co zwracam największą uwagę zależy od konia i jego umiejętności oraz charakteru.
TS: Wibaro to Twój podstawowy koń, na którym osiągnąłeś praktycznie większość ostatnich swoich sukcesów. Czy od początku wiedziałeś, że to ten koń doprowadzi Cię do zwycięstwa w Halowym Pucharze Polski?
KG: Wibaro zawsze wykazywał się dużym talentem skokowym, ale jest koniem o specyficznym charakterze. Dlatego początki nie były łatwe. Wibaro za każdym razem bał się nowego otoczenia na zawodach, pierwsze starty nie były udane. Jednak dzięki systematycznej pracy oraz cierpliwość z czasem nabrał zaufania i dziś możemy osiągać takie wyniki.
TS: Czy oprócz Wibaro posiadasz inne konie?
KG: Wibaro należy do Bogdana Kuchejdy, a ja mam go w treningu. Oprócz niego jeżdżę dziesięć do dwunastu koni dziennie. Są to konie na różnym poziomie: młode, starsze, problematyczne… Duże nadzieję wiąże z ośmioletnim Sir Kissovo. Trenujemy intensywnie, aby w tym sezonie zaczął wspomagać Wibaro w konkursach Grand Prix.
TS: Jak uważasz - Czy doświadczony koń może nauczyć młodego jeźdźca pokonywania parkurów? Czy można się tego nauczyć na młodym koniu?
KG: Stara jeździecka prawda mówi: Nikt nie nauczy Cię tyle, co doświadczony koń. Jednak uważam, że to bez doświadczonego trenera w pewnym momencie można zatrzymać się w jeździeckim rozwoju. Wiele oczywiście zależy też od konia i jego charakteru. Najwięcej uczymy się od koni. Można spotkać młodego konia, który nie będzie sprawiał żadnych problemów i młody jeździec będzie zdobywał wraz z nim doświadczenie na parkurach. Znam kilka takich przypadków i ani jeździec, ani koń na tym nie stracili. Jednak to nie jest takie proste i żeby odnosić sukcesy trzeba trafić na konia z wielkim sercem i silnym charakterem.
TS: Jakie konkursy w tym sezonie są dla Ciebie najważniejsze?
KG: W sezonie otwartym imprezą numer jeden są dla mnie Mistrzostwa Polski. Chciałbym też dobrze startować na pięciogwiazdkowych zawodach w Sopocie (CSIO Sopot 2016).
TS: Z którym zawodnikiem światowej czołówki chciałbyś współpracować?
KG: Z pewnością współpraca z niemieckimi zawodnikami, Marcusem Ehningiem czy Marco Kutscherem sprawiłaby mi wielką przyjemność. Jednak moim największym jeździeckim idolem jest Francuz Michel Robert. Dziś już ten jeździec jest na sportowej emeryturze, ale to właśnie jego podejście i praca z końmi podoba mi się najbardziej.
TS: Wygranie jakiego konkursu jest Twoim marzeniem?
KG: Marzeniem każdego sportowca jest wygrać Olimpiadę. Jednak twardo stąpam po ziemi. Raczej nie wybiegam marzeniami za daleko, dlatego nie mam jakichś wybranych konkursów, których wygrana byłaby dla mnie spełnieniem marzeń.
Rozmawiała Karina Olszewska.
Foto: Jacek Kowalski, Katarzyna Primel, Karol Rzeczycki.