Podsumowanie najważniejszych sportowo wydarzeń na Cavaliadzie w Poznaniu.
Aż trudno w to uwierzyć, ale tegoroczne zwycięstwo Jarosława Skrzyczyńskiego w finale średniej rundy było dopiero drugim polskim triumfem w konkursie zaliczanym do światowego rankingu na Cavaliadzie w Poznaniu. Poprzednie należało też do lidera rankingu PZJ, który w 2014 roku na Crazy Quicku był najlepszy w piątkowym konkursie dużej rundy.
O te sukcesy w najtrudniejszych konkursach w Poznaniu nigdy nie jest łatwo, bowiem od początku historii Cavaliady (2010 rok) obsada jest bardzo mocna. Nie inaczej było tym razem. Wśród uczestników biorących udział w CSI3* aż czworo (Felix Hassmann (GER), Philipp Weishaupt (GER - zwycięzca tegorocznego Rolex Grand Prix Aachen), Sanne Thijssen (NED) i Jur Vrieling (NED - aktualny drużynowy mistrz świata i Europy) to zawodnicy z najlepszej setki Longines Rankings.
Bardzo sportowo
Konkurs Grand Prix wygrał Luksemburczyk Marcel Ewen na koniu Excenel V. Dla tego sklasyfikowanego na 349 miejscu w LR zawodnika to największy sukces w karierze. Do tej pory za taki uważał trzecie miejsce w Grand Prix Derby Hamburga w 2011 roku. Zawodnik swoją brawurową jazdą w rozgrywce sprawił radość nie tylko sobie, ale i poznańskiej publiczności, która nie tylko podczas Grand Prix wypełniła wszystkie miejsca na trybunach.
Drugie miejsce zajął Andre Thieme na Contendrixie. Doświadczony zawodnik z Niemiec na konferencji prasowej nie krył niezadowolenia ze swojej zachowawczej jazdy. Trzecią pozycję zajęła Anna Kellnerova. Czeszka tym samym, po piątkowym drugim miejscu, objęła prowadzenie w nowej edycji rozgrywek Cavaliada Tour.
Parkur ustawiony przez Włocha Andrea Colombo był bardzo selektywny, stąd w rozgrywce znalazło się tylko siedem par. Wśród nich zabrakło polskiej, jednak przejazdy z jedną zrzutką medalistów mistrzostw Polski Kamila Grzelczyka (był 10 i odebrał nagrodę specjalną PZHK) na Wibaro i Michała Ziębickiego na Heartbreakerze oraz Wojciecha Wojciańca na Cassio Melloni należy ocenić pozytywnie, zwłaszcza że błędy przydarzały się nawet tym najlepszym jak Hassmann, Vrieling czy Thijssen.
Zdecydowanie do Polaków należał zaliczany do LR sobotni finał średniej rundy 145 cm. Na jedenaście czystych przejazdów w rundzie podstawowej - cztery zaliczyli nasi zawodnicy. W rozgrywce pełną perfekcją i kontrolowanym ryzykiem popisał się Jarosław Skrzyczyński, sięgając po zwycięstwo na wyhodowanej w stadninie koni Lewitz, należącej do Marioli Dyrek 7-letniej klaczy Chacclana. Zwycięstwo nie przyszło mu łatwo, bowiem o zaledwie 0,02 sekundy wolniejsza była od niego 18-letnia Sanne Thijssen na Ulenie. Wyzwanie podjął też nasz 18-latek Adam Grzegorzewski na Okarino. Ryzyko, które podjął, aby wyprzedzić mistrza Skrzyczyńskiego, było bardzo duże i niestety nie wszystko ułożyło się pomyślnie dla wschodzącej gwiazdy.
W tym konkursie na punktowanych miejscach z Polaków byli jeszcze Dawid Kubiak na Anastacii (0/0, piąte miejsce), Łukasz Piksa na Lucky Horse (0/4, dziewiąte miejsce), który dzięki temu po raz pierwszy sklasyfikowany zostanie w LR, Mściwoj Kiecoń na Cronosie (0/4, dziesiąte miejsce) i Leszek Gramza na Badorette (4, czternaste miejsce).
Z kolei w piątek w konkursie 150 cm (pod patronatem TylkoSkoki) komplet punktów do światowego rankingu zdobył medalista zeszłorocznych mistrzostw Europy młodych jeźdźców Jonathan Gordon z Irlandii na Baloucento. Tu w piętnastokonnej rozgrywce mieliśmy trzy polskie pary, z których dwie powtórzyły „zero”. Trzecie miejsce ex aequo z Robertem Vosem (NED) zajęła Cassandra Orschel na klaczy Acanthya, siódme Wojciech Wojcianiec na Cassio Melloni, a piętnaste Kamil Grzelczyk na Wibaro, który szybką jazdę przypłacił dwoma błędami.
Bardziej widowiskowo
Te najbardziej lubiane przez publiczność Cavaliady konkursy to Potęga Skoku, Wenus vs. Mars i Speed & Music. Po zeszłorocznym, słabym poziomie skoków na wysokość tym razem mimo zaledwie sześciu zapisanych par w czwartkowy wieczór nie brakowało emocji. Tym bardziej, że w potędze najlepsi okazali się Polacy: Jan Bobik na Santisie i Marek Lewicki na Quirados As. Obaj w czwartej rundzie skoczyli mur o wysokości dwóch metrów. Tu na pochwałę zasługuje publiczność, która między innymi dzięki Cavaliadzie staje się coraz bardziej klasowa. Zwycięscy zawodnicy skorzystali z prawa, jakie dają im przepisy i zrezygnowali ze skoków w piątej rundzie. Kiedyś po takiej decyzji na trybunach można było słyszeć gwizdy, a teraz wszyscy wykazali pełną wyrozumiałość, wiedząc, że na pierwszym miejscu zawsze musi stać dobro konia.
Trzecie w Poznaniu Wenus vs. Mars po raz trzeci należało do jeźdźca. Po dwóch wcześniejszych triumfach Łukasza Brzóski, tym razem najlepszy okazał się Włoch Michael Cristofoletti. Po raz pierwszy na Cavaliadzie i chyba po raz pierwszy w Polsce konkurs równoległy rozegrany był na zasadach tabeli C (zrzutki przeliczane na karne sekundy).
Najgłośniejszy konkurs Speed&Music (140 cm, w tym roku nie był zaliczany do LR) przyniósł zwycięstwo Jorne Sprehe (GER) na Kick Like Bum, a najlepszym z Polaków był Wojciech Wojcianiec na Naccord Melloni (miejsce czwarte). Dobrze spisał się czeski DJ Ludvik Jandourek, bo mimo że konkurs nie stał najwyższym sportowym poziomie, widzowie bawili się doskonale.
Nie można zapomnieć o rywalizacji w Cavaliadzie Future. Ogromne zainteresowanie dzieci tymi zmaganiami towarzyszyło już kwalifikacjom, z których tylko najlepsza szesnastka mogła zaprezentować się na arenach Cavaliady. Pierwsze zwycięstwa w tej edycji odniosły: Alicja Markiewicz (dwa razy najlepsza w mini) na Denisie. Ta para w CF bierze już udział trzeci raz. Zawsze kibiców zachwycała swoją brawurą, a teraz, kiedy ta 11-letnia amazonka jest już nieźle wyszkolona technicznie, przyszedł czas na zwycięstwa. W kategorii midi w sobotę wygrała Klara Kozioł na Rolexie, a w niedzielę Dominika Henzel na Wiking PP.
Nie tylko skoki
Doskonale wypadł też konkurs WKKW. Ustawienie w hali przeszkód krosowych i rywalizacja na zasadach skokowego konkursu z rundą zwycięzców, do tego szybka jazda zawodników czynią Eventing Tour kolejnym hitem Cavaliady. Najlepszy tym razem okazał się Paweł Warszawski na Aristo AZ. Te zawody rozgrywane są w polskiej obsadzie. Można by pomyśleć o ich umiędzynarodowieniu. Ciekawym i atrakcyjnym elementem mogłoby być też dopuszczenie do rywalizacji skoczków. Przed Venus vs Mars, Jumping Riders vs Eventing Riders. Wstępne zainteresowanie udziałem w takim konkursie już wykazał Jarosław Skrzyczyński.
Dla pełnego wyczerpania aspektu sportowego tegorocznych zmagań na głównej arenie trzeba jeszcze dodać ujeżdżenie i powożenie, rozgrywane podobnie jak WKKW w wydaniu krajowym. A jako TylkoSkoki czynimy to z dużą przyjemnością, bowiem finałowy Kür wygrała Anna Kierznowska (Donnadoorn), żona i mama doskonałych skoczków Huberta i Oli.
Z kolei w pierwszych w Polsce halowych konkursach zaprzęgów czterokonnych najlepszy w czwartek był Ireneusz Kozłowski, a w sobotę Piotr Mazurek. Obaj tę odmianę powożenia trenują już od dawna. Jednak pierwszym liderem HPPP został Adrian Kostrzewa (był dwa razy drugi), który czwórkę złożył na miesiąc przez Cavaliadą.
Inne polskie zwycięstwa
Na listę zwycięzców CSI3* Polacy wpisali się w tym roku aż sześciokrotnie. Jarosław Skrzyczyński poza wspomnianym zwycięstwem w finale średniej rundy triumfował też w innych konkursach: na Monsunie (mała runda w sobotę) i Quintelli (duża runda w czwartek). Wygrywali jeszcze Łukasz Koza na Chito Blue (średnia runda czwartek) i Dajana Pawlicka na Campari (średnia runda piątek).
Olbrzymim zainteresowaniem wśród zawodników cieszą się wprowadzone dwa lata temu konkursy na arenie B, w których w tym roku wzięło udział blisko 250 par. Z dziewięciu konkursów (CSI1*, CSIYH1*) Polacy okazali się najlepsi w sześciu, a byli to: Paula Gryczak na Czarnuli, Nawojka Kiecoń na Charyzmie, Jarosław Skrzyczyński dwa razy na Cassii de Lys L (CSI młodych koni), Łukasz Brzóska na Granadzie i Julia Klinge na Lili Marlene.
Jak widać, sukcesów polskich zawodników nie brakowało. Stąd zadowolenia nie krył menedżer skoków w PZJ Maciej Wojciechowski.
„Cavaliada w Poznaniu to zawody o dużym prestiżu i od wielu już lat zawodnicy muszą zapracować na start w tych zawodach, walcząc o dobre wyniki w całym sezonie. To miejsca w rankingu pozwalają dostać się zawodnikom na CSI3*. Nie inaczej było w tym roku. Mogliśmy oglądać bardzo dobre starty naszych reprezentantów, na pewno na uwagę zasługuje wygrany przez Jarosława Skrzyczyńskiego konkurs zaliczany do LR. Dużo bardzo dobrych rezultatów mieli nasi zawodnicy na młodych koniach, co cieszy, bo jak wiadomo w tych młodych koniach dopatrujemy się nadziei na przyszłość. A w Grand Prix zabrakło nam trochę szczęścia. Nie mniej jednak jazda Grzelczyka mogła się wszystkim podobać. Myślę, że wszyscy wyjechali z zawodów w Poznaniu zadowoleni i z nadziejami na dobre występy w przyszłym roku, czego z nadchodzącym Nowym Rokiem wszystkim nam życzę.”
Kolejna Cavaliada w Poznaniu już za rok. Zapowiada się jeszcze wyższy poziom, bowiem po raz pierwszy grudniowe zawody w Poznaniu będą miały rangę CSI4*.
Foto: Asia Bręklewicz, Paula Bartkowiak i biuro prasowe Cavaliady