Logo tylkoskoki

Maciej Wojciechowski

Z Maciejem Wojciechowskim rozmawiamy o pierwszym roku jego pracy, o kadrze i jej planach na sezon 2017.

Tylko Skoki: Minął rok od Pana debiutu jako menadżera dyscypliny skoków przez przeszkody. Jak ocenia Pan pierwszy sezon swojej pracy?

Maciej Wojciechowski: To był trudny rok, w którym musiałem się bardzo dużo nauczyć. Przyjmując stanowisko menadżerskie miałem doświadczenie w zarządzaniu, prowadziłem własną działalność i pracowałem w roli trenera. Jednak w Polskim Związku Jeździeckim wiele kwestii musiałem poznać od podstaw, na przykład jak wygląda współpraca z Ministerstwem Sportu i Turystyki. 
W kwestiach sportowych na początku też nie było mi łatwo, mimo iż znam się z zawodnikami od wielu lat. Co innego jest mówić sobie nawzajem „cześć”, a co innego wspólnie planować, wyznaczać cele i je realizować. Wszyscy potrzebowaliśmy czasu na zdobycie do siebie zaufania. Myślę, że przez ten rok jeszcze bardziej zacząłem szanować pracę zawodników i doceniać ich zaangażowanie. Mam nadzieję, że i oni dostrzegają nasze wysiłki. Przez miniony sezon chciałem co prawda zrobić więcej, stąd czuję lekki niedosyt. Jednak mam nadzieję, że w tym roku dzięki zdobytemu doświadczeniu uda się osiągnąć wyższe cele.
Bez wątpienia największymi sukcesami minionego roku był występ w Goeteburgu podczas Finału Pucharu Świta Jarosława Skrzyczyńskiego i Michała Kaźmierczaka, a także wygrany Puchar Narodów na CSIO4* w Linzu. Myślę, że jak na rok mojej pracy są to bardzo pozytywne rezultaty.

Podium linz

TS: Na czym dokładnie polega Pana praca?

MW: Moja praca jako menadżera polega na wszystkim, co jest związane z rozwojem skoków przez przeszkody. Przygotowuję dokumenty od strony merytorycznej, a biuro PZJ zajmuje się dokumentami, papierami, rozliczeniami i dotacjami. Wyznaczanie celów, określanie wyników i rozliczanie się z nich jest w mojej kompetencji i robię to w konsultacji z Ministerstwem Sportu i Turystyki.
Z ramienia Polskiego Związku Jeździeckiego w biurze wspomaga mnie pani Joanna Gębarowska. Przez ten rok wypracowaliśmy sobie bardzo dobry schemat działania i wydaje mi się, że dzięki niemu zawodnicy czują się bezpieczniej. Na przykład nikt nigdy nie spóźnił się ze zgłoszeniami. Jednym słowem staramy się uchronić ich przed błędem. Przyglądam się regulaminom, regułom które funkcjonują w sporcie skokowym w Polsce. Zauważam nieścisłości, które staram się poprawiać. Już w grudniu chciałem pozamykać kilka ważnych spraw, jednak przez zmiany w Zarządzie niestety mi się to nie udało.

TS: W jaki sposób z ramienia PZJ są finansowani zawodnicy?

MW: Staramy się finansować zawodników według najważniejszych dla nas imprez. Cele główne to zawsze finał Pucharu Świata, Mistrzostwa Europy czy Mistrzostwa Świata. Staramy się przeznaczyć jak najwięcej pieniędzy z Ministerstwa, aby zdjąć koszty uczestnictwa z zawodnika. Płacimy za wpisowe, dotujemy transport, często też zakwaterowanie. Zawsze staramy się naszego zawodnika finansować maksymalnie na nasze możliwości. 

TS: W piątek zostały opublikowane składy kadry narodowej. Czy może Pan przybliżyć naszym czytelnikom zasady jakie obowiązywały w tym roku przy powołaniach?

MW: Przede wszystkim obserwowaliśmy zawodników i ich starty przez cały 2016 rok. Jeśli chodzi o kadrę to interesują nas jeźdźcy, którzy mają możliwość pokonywać konkursy 150 cm i wyżej. W związku z tym liczba osób w kadrze się zawęziła. Bardzo mocno zwiększyła się za to ilość zawodników z końmi, które mają możliwości na dwugwiazdkowe CSI w konkursach 145 cm. Niemniej wraz z komisją skoków podjąłem decyzję, że z norm kwalifikacyjnych usuniemy konkursy o wymiarach 145 cm. Zostały jedynie konkursy 150 cm od zawodów trzygwiazdkowych wzwyż i tak samo w przypadku CSIO. Jedynym wyjątkiem są zawody CSI2*-W w których mamy pewność, że Grand Prix spełni wymogi kwalifikacji Pucharu Świata.
Taka decyzja wzięła się z chęci podciągnięcia trochę poprzeczki dla naszych zawodników. Kadra musi być szeroka, ale nie może być w niej 50 osób. Jeśli będziemy mieli 50 zawodników ze świetnymi wynikami na poziomie 150, to ponownie zacieśnimy normy tak, by kadra była jak najbardziej profesjonalna. Naszym zadaniem jest obserwowanie poziomu naszych zawodników i podnoszenie krok po kroku wymagań stawianych dla najlepszych. 

IMG 8602

TS: Na liście kadry 2017 brakuje kilku zawodników (jak Piotr Morsztyn czy Łukasz Wasilewski), którzy w minionych latach stanowili trzon reprezentacji. Czy nie było trudno Panu podjąć takiej decyzji?

MW: Oczywiście, że powołania zawsze budzą emocje. Ja jednak uważam, że jest to wszystko przejrzyste i jasne. Zawsze ktoś może zarzucać stronniczość, jednak my mamy normę i zawodnik musi ją spełnić. Jeśli mu się uda, to kwalifikuje się do kadry, a jeśli tego nie zrobił to niestety w niej nie wystąpi. Większej filozofii tutaj nie ma.
Jeżeli ich podstawowe konie miały pewnego rodzaju przerwę, to nie mieli możliwości zrobić odpowiednich wyników. Jednak to nie oznacza, że mają zamkniętą drogę. Kiedy te wyniki będą się pojawiały, o czym jestem przekonany, to wtedy w kadrze ponownie się pojawią. Może taka sytuacja będzie ich motywować. Na pewno wymienieni przez Panią Piotr i Łukasz będą chcieli udowodnić swoją skuteczność. Jeśli tak się stanie to przy najbliższej korekcie kardy ich nazwiska tam się pojawią.

TS: Jak wielokrotnie pisaliśmy ostatnio na naszym portalu, w krajach gdzie skoki przez przeszkody są bardzo rozwinięte do kadry powołuje się parę jeździec-koń. U nas powołanie dotyczy zawodnika, a więc może się zdarzyć, że jeździec który kwalifikacje uzyskał na danym koniu w minionym sezonie, teraz już tego konia nie ma. Czy nie uważa Pan, że powinniśmy robić tak jak Belgowie, Holendrzy czy Niemcy?

MW: Tak właśnie uważam. Jednak na razie nas na to po prostu nie stać. Nie mamy aż tylu wybitnych par, by móc sobie na to pozwolić. Dajmy przykład Jarka Skrzyczyńskiego. On w 2016 roku robił kwalifikacje głównie na koniu Crazy Quick, który wiadomo, że jest teraz w rekonwalescencji. Nie mogę sobie pozwolić na to, że go w tym wypadku nie powołam. Jeszcze nie mamy takiej sytuacji jak na zachodzie, gdzie najlepsi zawodnicy mają dwa, trzy równorzędne konie i w tym momencie one się uzupełniają.
To jest niestety nasz problem - konie. Jakość zawodnika jest mocniej brana pod uwagę niż jakość wierzchowca. Ja bym bardzo chciał mieć pary zawodnik-koń. Na zachodzie często się zdarza, że zawodnik z jednym koniem jest zakwalifikowany do kadry A, z drugim koniem do kadry B i to jest świetne. Niestety, nie jesteśmy w stanie porównywać się obecnie z Belgią czy Holandią i musimy liczyć na to, że koń na którym zawodnik zdobył kwalifikacje będzie z nim startować i robić dalsze wyniki.

Skrzyczyński final2

TS: Jakie są główne cele kadry na ten rok?

MW: Finał Pucharu Świata, niestety dla nas, odbywa się za oceanem w USA. Jest to duży problem logistyczny. W związku z tym nie wszyscy zawodnicy podjęli próbę walki w Lidze Europy Centralnej i bardziej myślą już o Mistrzostwach Europy. Jedynym zawodnikiem, który bardzo konsekwentnie realizował zbieranie punktów do PŚ jest Dawid Kubiak. Cały czas Puchar Świata jest w zasięgu wzroku i myślimy o nim. On musi tylko postawić przysłowiową kropkę nad „i” podczas finału ligi na Cavaliadzie w Warszawie. Stąd mamy zarezerwowaną pewną kwotę na udział Dawida w światowym finale. Niemniej nie jest to kwota, która w całości pokryje koszty przelotu do Stanów. Także tutaj dużo będzie zależeć od sponsorów Dawida i jego samego. Pewnie jak zawsze w przepadku finału za oceanem, część kosztów transportu pokryją organizatorzy.
Naszym głównym celem na 2017 rok są mistrzostwa Europy w Goeteburgu w sierpniu. Będziemy się starać zakwalifikować drużynę i przygotować jak najlepszą formę.

TS: Na kogo najbardziej Pan liczy podczas Mistrzostw Europy?

MW: Wszyscy nasi reprezentanci pracują przez cały rok żeby wziąć udział w tak ważnej imprezie. Znani wszystkim kibicom Skrzyczyński i Kaźmierczak od dawna deklarują chęć uczestnictwa w ME. Razem z nimi ułożyliśmy plany startowe i teraz działamy. Michał już za tydzień wyjeżdża do Hiszpanii startować na terenach otwartych, by dobrze przygotować się do mistrzostw, tak samo Jarek rozpoczął starty już w styczniu. W jego przypadku cały czas czekamy na powrót pełnej formy Inferno i Crazy Quicka. Zobaczymy na ile inni zawodnicy dysponują formą i końmi.

TS: Jakie korzyści mają zawodnicy ze startów w CSIO, Pucharze Świata czy Mistrzostwach Europy?

MW: Z pewnością takie starty są dobre dla kariery zawodnika. Dzięki temu może pozyskać sponsorów, wypromować i pokazać swojego konia na tak kluczowych zawodach. Przede wszystkim starty w imprezach typu Igrzyska Olimpijskie, Mistrzostwa Europy, Puchar Świata to prestiż dla jeźdźca i konia, budują ich pozycje. Z czasem przełoży się to również na korzyści finansowe. Takie wyjazdy są dofinansowywane zarówno przez nas, jak i sponsorów.

TS: Przejdźmy do kadr młodzieżowych. W juniorach nie ma kadry A. Z czego to wynika?

MW: Zacznę od tego, że w kadrach młodzieżowych mamy dwóch trenerów. Rudolf Mrugała jest trenerem juniorów i młodych jeźdźców, a Tomek Włodarski jest trenerem dzieci. Jestem z nimi w stałym kontakcie i w dużej mierze decyzję pozostawiam właśnie im. Oni obserwują zawodników na co dzień, składają reprezentacje i będą je przygotowywać. Oczywiście wszyscy wspólnie to analizujemy.
Wracając do kadry w 2016 roku mieliśmy wąskie grono młodych jeźdźców, za to bardzo silna była ekipa juniorów. Obecnie doświadczeni juniorzy przeszli do młodych jeźdźców, jak chociażby Adam Grzegorzewski. W kadrze juniorów pojawiło się parę nowych nazwisk, jest to mniej doświadczona ekipa i trener Mrugała doszedł do wniosku, że powoła tylko kadrę B. Ważne są umiejętności zawodników w danym momencie i póki co nie będziemy na nikim wywierać presji. Mamy obecnie sezon halowy i będziemy obserwować starty jeźdźców. Oczywiście będziemy wyłaniać te pary, które są według nas najmocniejsze, a ich możliwości będą dawały szansę uczestnictwa w Mistrzostwach Europy. Wtedy te osoby będą przesuwane z kadry B, do kadry A. 

89

TS: Jak w kontekście tego widzi pan Mistrzostwa Europy w kategoriach młodzieżowych, które odbędą się w Samorinie?

MW: Kadry młodzieżowe przede wszystkim uczą pokory. Z pewnością młodzi jeźdźcy są w tym sezonie najbardziej doświadczoną grupą i właśnie tam upatruję pewne możliwości na dobry wynik. Juniorzy, jak już mówiłem, dopiero muszą się odbudować w nowej grupie. Podobnie kategoria dzieci, w której kupno bardzo doświadczonego konia może szybko pozwolić zawodnikowi dojść do świetnych wyników w krótkim czasie. Jednak z drugiej strony, z młodymi zawodnikami trzeba być bardzo ostrożnym i nie wywierać na nich presji. W zeszłym roku Adam Grzegorzewski kończąc kategorię juniorów, chciał na ME w Irlandii bardzo powalczyć o medal i w konkursie szybkości wszystko postawił na jedną kartę. Wiemy, jak to się dla niego skończyło (upadek po ryzykownym skrócie – przp. red.). Oczywiście to w żaden sposób nie umniejsza jego umiejętności, jednak to pokazuje, że presja dla młodych zawodników nie jest na tym etapie wskazana.

TS: Dziękujemy za rozmowę i życzymy wielu sukcesów polskich skoczków w sezonie 2017.

Fot. Beata Wieczorkowska, FEI, Holcbecher, Małgorzata Sieradzan


W tym tygodniu

  • ZO Biały Las POL
    19-21.04.2024
           
  • ZO Biskupiec POL
    19-21.04.2024
           
  • Finał Pucharu Świata Riyadh KSA
    17-20.04.2024
           

Ranking PZJ (31.03.2024)

1. Adam Grzegorzewski 3015
2. Tomasz Miśkiewicz 2858
3. Jarosław Skrzyczyński 2309
4. Dawid Kubiak 2199
5. Przemysław Konopacki 1624
6. Michał Kaźmierczak 1552
7. Marek Wacławik 1382
8. Marek Lewicki 1240
9. Mściwoj Kiecoń 1228
10. Michał Tyszko 1203
  CAŁY RANKING  

Polacy w rankingu FEI (31.03.2024)

171 Adam Grzegorzewski 1070
214 Jarosław Skrzyczyński  1030
220 Tomasz Miśkiewicz 1000