Mściwoj Kiecoń to jeden z najbardziej znanych polskich skoczków, reprezentujący klub Agro-Handel Śrem, dwukrotny mistrz Polski kategorii seniorów. W tym roku musiał podjąć trudną decyzję. Wiedział, że nie dysponuje koniem, który pomógłby mu w zdobyciu kolejnego medalu. Pojechać na tak ważne zawody wiedząc, że nie jest w stanie osiągnąć takiego wyniku, jakiego by oczekiwał? Czy eksploatować konia celując w siódme, ósme miejsce? - Jestem perfekcjonistą i na każdych zawodach zależy mi na tym, by uzyskać jak najlepszy wynik. Jeśli z góry zakładam, że sukcesu nie będzie, to...
...wolę odpuścić i skupić się na pracy z młodymi końmi, której nie brakuje. Nie ukrywa jednak, że dwa medale najważniejszej imprezy w Polsce to dla niego nie koniec, a dopiero początek. - Mistrzostwa Polski to cały czas mój cel, do którego dążę. Czekam jednak cierpliwie na tego odpowiedniego konia.
Tydzień później Mściwoj był już na finale Polskiej Ligi Jeździeckiej w Olszy. Tam wygrał nie tylko konkurs Grand Prix, ale także cały cykl PLJ. Zapytany, czy ten medal chociaż trochę wynagrodził mu nieobecność w Jakubowicach, zdecydowanie potwierdził. - Wygranie trzeciej, co do ważności imprezy w Polsce jest z pewnością satysfakcjonujące. Ważny, szczególnie dla moich sponsorów i właścicieli koni, jest fakt, że moje nazwisko pojawiło się w wielu mediach. To moja praca, z której się utrzymuję, dlatego każdy sukces jest dla mnie ważny.
Sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, kiedy Mściwoj w ostatnim sezonie miał do dyspozycji dwa konie na wysokie konkursy: Urbane i Celane Z. Wtedy utrzymywał się na drugim miejscu rankingu PZJ, a na zawodach mógł zamiennie startować raz na jednej, raz na drugiej klaczy zachowując regularność i jednocześnie nie przeciążając żadnej z nich. - Obecnie na konkursy zaliczane do światowego rankingu mam jedynie Aloubeta KV. To sprawia, że nie mogę na każdych zawodach, przez trzy dni eksploatować go i próbować wygrać. Niektórych koni nie można jeździć tak ofensywnie. Staram się startować w taki sposób, by było to jak najlepsze dla nich. Wyznaczam im zadania, które są w stanie zrealizować. Nie wymagam, żeby za każdym razem wygrywały, bo mam z tyłu głowy, że jeśli zaryzykuję, to mogę przesadzić.
Właśnie ta wyrozumiałość i cierpliwość do koni charakteryzują 30-letniego zawodnika Agro-Handlu. Nie ukrywa jednak, że trochę gorszy sezon dał mu się we znaki. - Przede wszystkim uciekają mi świetne konie, na których mógłbym startować. Właściciele nie sprawdzają, kto zajął drugie, czwarte czy szóste miejsce. Interesuje ich kto wygrał i kto jest najlepszy. Przyznaje też, że jako sportowiec, przeżywa każde porażki. Jednak zawsze stara się podnieść głowę i iść dalej. - Gdybym był piłkarzem, to dużo więcej zależałoby ode mnie, od mojego przygotowania i dyspozycji. Tu dużo zależy od jeźdźca, ale bez dobrej stawki koni na wysokim poziomie, zawodnik nie jest w stanie zbyt wiele zrobić.
Mściwoj już raz zniknął z czołówki polskich skoczków, po sprzedaży Urbane w 2012 roku. Jednak jego pracowitość i sumienność sprawiła, że szybko do niej wrócił. - Znam wielu zawodników, którzy w przeszłości osiągali wiele. Startowali na takich imprezach jak mistrzostwa Europy. Jednak gdy zabrakło dobrego konia to znikali, często na dobre. Ja mam to szczęście, że otaczają mnie wspaniali ludzie, którzy wierzą we mnie i moje umiejętności. Ja staram się robić swoje. Codziennie ciężko pracuję i robię to najlepiej jak potrafię.
Do dyspozycji na wysokie konkursy ma wspomnianego już Aloubeta, którego do jazdy powierzył mu Cees Klaver. To wybitny hodowca takich koni jak Taloubet czy Big Star, z którym Mściwoj współpracuje od wielu lat. Od niego też miał znaną Celanę Z. - Aloubet ma już 12 lat, a doświadczenie konia 8-letniego. To bardzo energiczny, gorący wałach, który mocno reaguje na otoczenie. Trzeba mu poświęcić bardzo dużo czasu. Szybko zaczyna się denerwować, więc trzeba prowadzić go tak, by tego uniknąć. Potrafi mieć bardzo dobre przejazdy, jednak jeszcze trochę potrzebujemy, by zgrać się ze sobą w 100%.
Drugim koniem z ogromnym potencjałem jest Digisport Contendrix, na którym Mściwoj wygrał Grand Prix w Drzonkowie i w Olszy. - Ma 7 lat, więc jest stosunkowo młodym koniem, który zaczyna swoją przygodę z większym sportem. Jest wybitny i mam świadomość, że pojawi się niedługo na niego jakiś klient. Należy on do Jarosława Sekuły, z którym, podobnie jak z Janem Ludwiczakiem, współpracuję od 11 lat. Nasza współpraca wygląda tak, że doprowadzam konia do jak najwyższego poziomu i wtedy on zostaje sprzedany.
Priorytetem Mściwoja jest rozwój jego rodzinnej stajni. Każda sprzedaż konia sprawia, że możliwe do zrealizowania są kolejne inwestycje. - Powoli dążymy do tego, żeby mieć coraz więcej swoich koni. Wtedy, decyzja o ich ewentualnej sprzedaży będzie należeć do nas. Jeśli będziemy chcieli potrzymać konia do takich imprez jak mistrzostwa Europy czy Puchar Świata, to będziemy mogli to zrobić i nie będziemy zależni od osób trzecich. To, jak podkreśla, daje ogromny komfort na który tylko nieliczni mogą sobie pozwolić. Najpierw jednak konieczne jest dojście do takiego poziomu zabezpieczenia finansowego, od którego sprzedaż konia nie będzie zależna. - W takiej sytuacji jest obecnie Michał Kaźmierczak, który jest właścicielem swoich dwóch świetnych koni, Stakorado i Que Pasy. Nie potrzebuje pieniędzy z ich sprzedaży, by się utrzymać. Może sam zdecydować, co z tymi końmi zrobić.
Idąc tą myślą, Mściwoj wraz ze swoim tatą Rinaldo Kieconiem, założycielem ich stajni, inwestuje w młode konie. Część z nich kupił wraz z Arturem Moksiewiczem. Kilka 5-latków już teraz pokazuje swój niesamowity potencjał. Na ich wspólne starty w wysokich konkursach będzie jednak trzeba jeszcze kilka lat poczekać. W sumie, obecnie w treningu ma 18 koni. - To jest właśnie specyfika tego sportu. Trzeba mieć dużo cierpliwości, by w gorszym momencie nie poddać się. Czasem trzeba trochę poczekać na tego idealnego partnera. Wiele historii ze świata skoków pokazuje, że świetny koń nie z każdym jeźdźcem będzie osiągał sukcesy. Chociażby Urbane, wraz z którą wygrywałem wiele, m.in. dwukrotnie zdobyłem mistrzostwo Polski. Po sprzedaży jej do teamu Ukrainy, nie mogli z nią bezbłędnie pokonać konkursu 140 cm. Dlatego to wszystko nie jest takie proste, jak się wydaje. Ja jednak robię to, co kocham, więc uważam, że warto poczekać.
Marzeniem Mściwoja jest start w Igrzyskach Olimpijskich. Nie chce on jednak tylko na nich wystąpić, a dojść do takiego poziomu, by osiągnąć satysfakcjonujący go wynik. - Nie wiem czy kiedykolwiek mi się to uda. Trzeba mieć jednak w swoim życiu cel, do którego każdego dnia będzie się dążyć. Jak ze śmiechem przyznaje, Nick Skelton ma 59 lat, więc i on ma jeszcze trochę czasu.
Rozmawiała Karina Olszewska.
Fot. Holcbecher, Asia Bręklewicz, Oliwia Chmielewska