Już niebawem do końca dobiegnie obecna kadencja władz Polskiego Związku Jeździeckiego. Nic więc dziwnego, że coraz więcej mówi się o tym, kto powinien stanąć za sterem PZJ, a co za tym idzie całej naszej jeździeckiej machiny na kolejne 4 lata. My skoczkowie stanowimy znaczącą część jeździeckiego środowiska. I tego musimy być świadomi. Z 3603 zawodników, którzy wykupili licencje PZJ na rok 2012, 3236 posiada licencję dyscypliny skoki przez przeszkody.
To jest blisko 90% - choć trzeba pamiętać, że są tacy, którzy startują jednocześnie w innych dyscyplinach. Tak czy inaczej siła skoczków w Polsce, i nie tylko, jest bardzo duża. Stąd, na TylkoSkoki.pl w najbliższych tygodniach będziemy przyglądać się przygotowaniom do zjazdu sprawozdawczo-wyborczego, który odbędzie się – i tu pierwsza niewiadoma – prawdopodobnie pod koniec listopada.
Odcinek I
Skąd ten tytuł? Otóż w jednym ze swoich przedwyborczych wywiadów Zbigniew Boniek, którego ani żadnemu piłkarzowi, ani koniarzowi, ani tym bardziej Polakowi lub Włochowi przedstawiać nie trzeba powiedział, że PZPN to taka krowa, na którą każdy lubi sobie wsiąść i ją poujeżdżać. To stwierdzenie idealnie pasuje też do naszego środowiska i wynika to nie tylko z zastosowanej przez Bońka jeżdzieckiej terminologii. Spójrzmy na oceny i komentarze faktów jakie mają miejsce. Niezależnie od tego kto co zrobi, czy też nie zrobi, to zawsze jest wina PZJ-u. Nie zakwalifikowaliśmy się na olimpiadę – wina PZJ-u, sprzedano dobrego konia – wina PZJ-u, sprawdzają organizatora – niedobry PZJ-u, odwołano zawody czy też zbankrutował organizator - wina PZJ-u, nie ma chętnego do organizacji Mistrzostw Polski czy Pucharu Polski – wina PZJ-u, dzieci nie chcą jeździć na kucykach - wolą na dużych koniach – wina PZJ-u. Nie oceniając tego co faktycznie i czy dobrze robią obecne władze (choć idealnie to na pewno nie jest), to tak naprawdę wielu z nas jest wygodniej widzieć w PZJ-cie wroga i winowajcę wszelkich porażek naszego środowiska. Stąd pytanie czy w takiej sytuacji, kiedy zarząd PZJ-u jest tą przysłowiową ujeżdżaną krową, ktokolwiek przy zdrowych zmysłach będzie chciał kandydować do nowych władz? Mam nadzieję, że tak i że będą to ludzie kompetentni i pełni zapału do pracy. My jako środowisko musimy im pomoc. Najpierw oddając na nich bezpośrednio lub pośrednio (przez godnych zaufania delegatów) głos. Potem, po wyborach niezależnie od tego co robimy, dobrze działając czy też pracując (to drugie słowo w dzisiejszych czasach brzmi lepiej, realniej i bardziej prawdziwie) na rzecz całego środowiska. Nie możemy spodziewać się, że nowy prezes PZJ-u czy też kto inny z wysokich władz będzie dobrym wujkiem, uzdrowicielem, że przyniesie worek pieniędzy i wszystko pozałatwia (tego słowa nie lubię, kojarzy mi się ze starymi czasami kiedy załatwiało się talon na samochód i inne rzeczy). Zarząd dobrze pracując może wszystko dobrze poukładać, zbudować sprawne struktury, stworzyć pozytywną atmosferę wokół jeździectwa, co w konsekwencji doprowadzi do rozwoju całego jeździeckiego rynku. Potem, On Prezes, Oni Zarząd i biuro i my szarzy uczestnicy tego rynku będziemy mogli coś zaoferować/sprzedać: kibicom, mediom, sponsorom, wreszcie Ministerstwu Sportu. I wtedy będziemy żyli i jeździli długo i szczęśliwie.
CDN
Szymon
PS Zapraszamy do dyskusji na facebookowym koncie TylkoSkoki.pl
Cześć II TUTAJ