Złoty kucyk, rakieta, profesor, koń zawodnik, profesjonalista, łakomczuch, legenda... Mowa o 21-letniej Barkaroli, kucyku grupy B. Na jej grzbiecie młodzi adepci jeździectwa rozpoczynali swoją przygodę z zawodami i spełniali swoje marzenia. W sumie, zdobyła aż 18 medali Mistrzostw i Pucharów Polski i póki będzie startować, liczba ta z pewnością będzie wzrastać. Rozmawiamy z Anią Szrajer, Karoliną Smakosz, Beatą Szuber, Igą Tokarską, Jagodą Wszędybył, Marysią Baehr, Zuzanną Nowakowską, Natalią Sydow, Marceliną i Iwoną Jackowiak. Poznajcie Barkarolę!
Kiedy Ania Szrajer miała 12 lat, dostała od rodziców kucyka. Jej tata kupił od Pana Groneta (hodowcy) 4-letnią Barkarolę. Była już zajeżdżona, lecz nigdy nie skakała. Ania, wraz ze starszą siostrą wzięła się za treningi i uczyła ją wszystkiego od podstaw. „Barkarola od początku była fenomenalnym kucykiem. Nigdy w życiu nie zatrzymała się przed przeszkodą. Zawsze była odważna i uwielbiała skakać. Za każdym razem, kiedy udało mi się zakwalifikować do rozgrywki, to skakała w niej dosłownie wszystko, co stało na jej drodze – obojętnie czy przodem, czy bokiem” wspomina Ania.
Już po roku wspólnych treningów zaczęły jeździć na zawody międzynarodowe. Polska reprezentacja otrzymała wtedy zaproszenie na cykl Baltic Cup. Tam, kucyki pokroju Barkaroli pokonywały parkury 100 i 105 cm, podczas gdy w Polsce, wysokość przeszkód grupy B do której należy, ma maksymalnie 85 cm. „Udało nam się zakwalifikować do finału, co było dla mnie ogromnym osiągnięciem. W nim, zajęłyśmy piąte miejsce. Dodatkowo, w Pucharze Polski zdobyłyśmy srebrny medal. W mistrzostwach niestety nie miałyśmy szczęścia i dwa razy byłyśmy czwarte. Wspominam ją jako złotego kucyka, idealnego dla dziecka. Na niej nie było możliwości, żeby nie ukończyć parkuru. Z każdych zawodów wracałyśmy z pucharem i uśmiechem na twarzy. Ona żyje po to, by wygrywać. Jak tylko słyszała dzwonek na parkurze, to od razu odpalała rakietę i zatrzymywała się dopiero po przekroczeniu celowników”. Po trzech latach wspólnych startów, Ania wyrosła z Barkaroli i ta, oddana w dzierżawę, trafiła do Karoliny Smakosz.
„Miałam 11 lat i dopiero zaczynałam starty w zawodach. Bardzo chciałam mieć swojego kucyka, jednak moi rodzice podchodzili do tego bardzo sceptycznie. Nagle pojawiła się możliwość dzierżawy w stajni Pani Beaty Szuber. Udało mi się namówić rodziców i tak rozpoczęła się moja przygoda z jeździectwem i z Barkarolą. Początki nie były łatwe, ponieważ trzeba było na nią wskakiwać w biegu. Nie lubiła stać bezczynnie. Jednak mimo tego, że na początku miotałam się na niej od uszu do ogona, to ona we wszystkim mi pomagała. Była profesjonalistą. Jak jechałyśmy na zawody, to było po niej widać, że wie, o co w tym wszystkim chodzi” wspomina Karolina.
Półtoraroczną przygodę z Barkarolą, Karolina określa jako pasmo zwycięstw, którego zwieńczeniem był srebrny medal Pucharu Polski w 2007 i niezliczone wygrane w konkursach grupowych. „Wtedy grupa B była jedną z najliczniejszych i trzeba było się mocno postarać, żeby coś ugrać. Dla Barkaroli parkury 85 cm były poniżej jej możliwości, stąd tak łatwo jej to przychodziło. Była pozytywnie zakręcona, wesoła i zawsze chętna do skoków. Życzę każdemu takiego profesora. Niestety szybko z niej wyrosłam. Miałam 12 lat i chciałam przenieść się na większe kucyki”.
Beata Szuber, która trenowała Karolinę, chciała zatrzymać kucyka dla swojej córki. Wymieniła swojego dużego konia, na Barkarolę. „Od początku wiedzieliśmy, że jest to bardzo dobry koń. Nie nadawała się jednak dla każdego, ponieważ była temperamentna i troszkę trudna w obsłudze. Zawsze szybka, dynamiczna i chętna do pracy. Miałam okazję trenować na niej trzy dziewczynki i za każdym razem Barkarola pokazywała mi, jakim jest świetnym nauczycielem” podkreśla Beata Szuber. Kolejną amazonką, która przejęła „Bakusię” była 12-letnia Iga Tokarska.
„Samo wejście na nią było wyzwaniem, ponieważ trzeba to było zrobić w biegu i w dodatku na luźnym popręgu. Jak już się udało na nią wskoczyć, to można było jechać i skoczyć wszystko. Na niej wjeżdżało się na parkur nie po to, żeby go przejechać, ale po to, żeby wygrać. Zawsze dawała z siebie wszystko, dzięki czemu mogłam być jej pewna w 100%. Od tamtego czasu miałam okazję startować na kilkudziesięciu koniach, ale takiego drugiego, jak Barkarola, jeszcze nigdy nie spotkałam”. Ich półtoraroczna współpraca zakończyła się srebrnym medalem Pucharu Polski w 2008 roku i złotym medalem Mistrzostw Dolnego Śląska Kucy.
Pod okiem Beaty Szuber, kolejnym jeźdźcem Barkaroli została 9-letnia Jagoda Wszędybył. Ich pierwszym sukcesem okazał się Halowy Puchar Polski w 2010 roku, na którym wywalczyły brązowy medal.
„W późniejszych latach zwyciężałyśmy w wielu konkursach. Szczerze mówiąc startując na Barkaroli jedynym satysfakcjonującym mnie wynikiem było zwycięstwo. Miałam wrażenie, że ona czuje to samo. Zawsze dawała z siebie sto procent, wybaczyła błędy, przejmowała inicjatywę. Dosiadając jej nie czułam żadnych obaw, widziałam, że w razie mojego błędu mogę liczyć na jej pomoc. Uważam, że to zaufanie było bardzo ważne i właśnie dzięki niemu osiągnęłyśmy tak wiele sukcesów. Od tamtej pory nie poczułam tego u żadnego innego konia, lecz wciąż mam nadzieje, że jest takich więcej i jeszcze kiedyś na niego trafię. W 2011 roku powtórzyłyśmy osiągniecie z roku 2010 zdobywając ponownie brązowy medal Halowego Pucharu Polski. W tym samym roku wywalczyłyśmy jeszcze złoty medal Pucharu Polski w kategorii A-2”. Przygoda Jagody i Barkaroli zakończyła się po Pucharze Polski rozegranym w Wolicy w 2012 roku. Ich ostatni wspólny strat uwieńczony został zdobyciem złotego medalu w kategorii B. Z tych zawodów, Barkarola odjechała do nowego domu, aby przekazać swoje doświadczenie kolejnej zawodniczce.
Wraz z Marysią Baehr, w ciągu dwóch lat zdobyły cztery medale – w 2013 roku złoto Halowego Pucharu Polski i brąz w Pucharze Polski, w 2014 srebro HPP i w 2014 złoto Pucharu Polski.
„To był najlepszy koń, jakiego miałam. Przez pierwszy rok ciężko było na nią wsiąść i zawsze ktoś musiał mnie na nią wrzucać, ale potem już się uspokoiła. Zawsze była bardzo dynamiczna i szybka. Z nią mogłam jechać i skakać dosłownie wszystko. Była bardzo waleczna i miała ogromne serce do skoków. Od początku wiedziałam, że mogę jej zaufać w 100%. Niestety wyrosłam z niej i musiałam przesiąść się na dużego konia. La Strada jest świetna, bardzo pomocna i też wybacza błędy, ale Barkaroli żaden koń nie zastąpi” mówi Marysia.
Barkarola pomogła rozpocząć przygodę ze startami również Zuzannie Nowakowskiej, która trenowała z Robertem Sydowem. „Jak zaczęłam na niej jeździć to miałam prawie 13 lat. Barkarola zawsze dawała z siebie 100%. Pokazała mi, jak ważne jest zaufanie. Czułam, że jest między nami prawdziwa więź i byłam z nią bardzo zgrana. Spędzałam z nią dużo czasu i dzięki temu trochę się uspokoiła. Inne zawodniczki nie miały już potem problemów z wsiadaniem. Niestety, jak skończyłam 13 lat to nie było już konkursów, które mogłabym na niej jeździć, więc musieliśmy podjąć decyzję o sprzedaży. Bakusia trafiła wtedy do córki mojego trenera, Natalii Sydow”.
„Jeździłam na Bakusi od 2015 roku. Rodzice Zuzi chcieli ją sprzedać i dali nam ją do jazdy. Trenowałam na niej przez pół roku i zdobyłam złoty medal Pucharu Polski grupy A2 w 2016 roku. Nauczyła mnie walki do końca i wiary w siebie. Kiedy ja popełniałam błędy, ona zawsze mnie ratowała. Do dzisiaj mam do niej ogromny szacunek. Był to wymagający kucyk i bardzo specyficzny. Trzeba było się do niej dopasować i zaufać. Jak tylko zaczynałam coś kombinować, to ona się denerwowała. Ona wiedziała, co robić” wspomina Natalia.
Dwa lata temu Barkarola trafiła do Marceliny Jackowiak, którą poprowadziła po wygraną najpierw w Mistrzostwach Wielkopolski Kucy w 2016, srebrny medal Halowego Pucharu Polski w 2017 i 2018, wygrany cykl Cavaliady Future 2017/2018 i złoty medal Mistrzostw Polski Młodzików w 2018 roku.
„Wcześniej Marcelina miała kucyka, z którym nie potrafiła się dogadać. Jej marzeniem było po prostu przejechanie bezbłędnie parkuru od początku do końca. Po rozmowie z ówczesnym trenerem, Frankiem Kurkiem, trafiliśmy do Roberta Sydowa. Polecił nam Barkarolę i zapewnił, że jest to odpowiedni kucyk dla dziecka, które chciałoby się poczuć bezpiecznie. Od dwóch lat przeprowadza Marcelinę przez każdy parkur. Jest niesamowita i ma ogromne serce” mówi Iwona Jackowiak.
„Dotychczas moim największym marzeniem był start na Cavaliadzie. Barkarola pomogła mi zdobyć kwalifikację i dzięki niej mogłam wystąpić w Poznaniu, Lublinie i Warszawie. Za każdym razem dawała z siebie wszystko i udało nam się wygrać cały cykl! Bakusia była niesamowita. W ogóle nie zwracała uwagi na muzykę czy kibiców. Za każdym razem, jak tylko słyszy dzwonek na parkurze, to od razu chce skakać i wygrywać. Jest kochanym łasuchem, uwielbia jeść banany. Dzięki niej spełniłam swoje marzenia” podkreśla Marcelina. Złoty medal Mistrzostw Polski jest perfekcyjnym zwieńczeniem ich wspólnej przygody. Mimo wieku, Barkarola cały czas jest w świetnej formie, a skoki nadal sprawiają jej ogromną radość.
„Chciałabym, żeby ktoś jeszcze mógł dzięki niej zdobywać kolejne medale. Szukamy dla niej kogoś, kto pokocha ją tak jak my. Skoki to jej życie i póki cieszy się dobrą kondycją i zdrowiem, nie chcemy jej tego zabierać” podkreśla Iwona Jackowiak.
Tekst Karina Olszewska.
Fot. Karolina Wengerek, Asia Bręklewicz, prywatne archiwum Ani Szrajer, Karoliny Smakosz, Igi Tokarskiej, Natalii Sydow, Zuzanny Nowakowskiej.