Rozmowa z Mściwojem Kieconiem i jego tatą-trenerem Rinaldo. Doskonale znany wszystkim duet zaczynał karierę kilka lat temu, od zdobycia medalu Mistrzostwa Polski Juniorów. W krótkim czasie osiągnęli bardzo dużo, zdobywając dwukrotnie Mistrzostwa Polski Seniorów. W latach 2010 i 2011 Mściwoj był nie tylko Mistrzem, ale i jednym z najpewniejszych punktów polskiej reprezentacji.
Tylko Skoki: Mściwoj. Praktycznie od początku swojej kariery, co roku robiłeś ogromne postępy, co roku osiągałeś większe sukcesy, od sportu juniorskie po reprezentowanie kraju w Mistrzostwach Europy i Kwalifikacjach Olimpijskich. Przez dwa lata jako Mistrz Polski byłeś numer jeden w Polsce. Ten rok z wiadomej przyczyny - sprzedaży podstawowego konia jest dla ciebie zdecydowanie gorszy. Po raz pierwszy musiałeś cofnąć się dwa kroki do tyłu. Jak to przeżyłeś?
Mściwoj Kiecoń: To jest bardzo ciężkie. Jeśli się jeździło tak duże zawody, jak: Drammen, Madryt, Barcelona czy Aachen, kiedy miało się kontakt z najlepszymi zawodnikami na świecie i praktycznie wydawało się, że jest się już blisko tego światowego poziomu, nagle wszystko znika. W tym roku tylko raz wystartowałem zagranicą na Litwie. To był zupełnie inny sezon niż 2011, kiedy byłem Mistrzem Polski i członkiem pierwszej reprezentacji. Nie ma co ukrywać, to nie jest przyjemne dla sportowca.
Rinaldo Kiecoń: Ze wszystkim się trzeba pogodzić. Ja jako ojciec i trener patrzę na to trochę inaczej. Wiem, że Mściwoj w młodym wieku osiągnął bardzo dużo w naszym kraju. Teraz ma dopiero 25 lat i na pewno trafi w swojej karierze na niejednego bardzo dobrego konia. Potencjalnych następców Euforii i Urbane widzę nawet w stawce młodych koni, które mamy obecnie w naszej stajni.
TS: Mściwoj. Dwa twoje dotychczas najlepsze konie to Euforia (po Escudo sp) i Urbane (po Landeur). Czy możesz coś o nich powiedzieć? Czy można je porównać?
Mściwoj: Jedno zasadnicze podobieństwo obydwu tych koni to ich wielkie serce i chęć do walki. One mnie tak naprawdę nigdy nie zawiodły. Euforia - super koń, oczywiście w porównaniu z Urbane ma trochę mniejsze możliwości, ale to ona przeprowadziła mnie od małych konkursów do Mistrzostwa Polski Juniorów i startów w Mistrzostwach Europy Młodych jeźdźców. Potem trafiłem na Urbane, to było płynne przejście. Razem z nią podobnie jak z Euforią musiałem się uczyć. Urbane to klacz o olbrzymich możliwościach, ale specyficzna. Potrzeba było dużo czasu aby znaleźć z nią porozumienie – dotrzeć do niej. Nie można próbować jej przestawić, bo wtedy nie odda Ci swojego serca do walki. Trzeba dostosować się do jej stylu. Np. zawsze chodziła z wysoko ustawioną głową, lubiła galopować swoim tempem.
Rinaldo: Co do Urbane, to tak jak mówi Mściwek, potrzebowaliśmy prawie półtora roku aby ją rozgryźć. Inni trenerzy, moi koledzy podpowiadali, że dajemy jej w jeździe za dużo luzu. Ale ona tego właśnie potrzebowała. Najlepszym tego dowodem jest to, że to, jak Mściwoj jeździł na Urbane było dobre, jest to, że kiedy Oniszczenko kupił ją do swojego teamu, klacz zaczęła skakać źle. Oni jeżdżą zupełnie innym stylem i Urbane nie chciała się do tego dostosować. W efekcie została wystawiona do dalszej sprzedaży.
M. Kiecoń na Urbane. Ostatni ich wspólny start na CSI3* Cavaliada w Poznaniu w grudniu 2011 r. Podczas tych zawodów wygrali III kwalifikację PGNiG HPP 2011/12.
TS: Z którymi z obecnych koni wiążecie największe nadzieje?
Rinaldo: Zdecydowanie najlepsza jest stawka koni 6-letnich. To są: Digisport Canaveral (po Cornet Obolensky), Digisport Cavalier (Con Air) i Cecotto'S AS (po Cecotto). Dobre są też pięciolatki z którymi trenujemy. W dalszym ciągu współpracujemy z panem Jarosławem Sekułą (właściciel Urbane – przyp. red.). Wypracowaliśmy przez ostatnich pięć lat dobre zasady kooperacji i to jest kontynuowane. Jeśli chodzi o starsze konie, też mam nadzieję, że któryś z nich dojdzie do poziomu konkursów Grand Prix zawodów międzynarodowych. Tu najlepszy wydaje się Skipio K (po Taloubet K).
TS: Skipio K, koń na którym wygrałeś Grand Prix na tegorocznych zawodach Gałkowo Masters, podobno pochodzi ze stajni hodowcy słynnego Talubeta K - konia, który z Critianem Allmanem wygrał w 2011 roku Puchar Świata. Jak trafił do was?
Mściwoj: Trener kadry Rudiger Wassibauer spotkał na jednych z zawodów hodowcę Taloubeta, Holendra Pana Klaver. Okazało się, że powierzyłby chętnie jednego z synów słynnego Talubeta do jazdy jakiemuś zawodnikowi z Polski. Pan Rudiger zadzwonił do nas. Pojechaliśmy do Holandii i wybraliśmy do treningu dwa konie: Skipio K i Celane Z. Taka współpraca ze znanym holenderskim hodowcą jest ciekawa i prestiżowa.
M. Kiecoń na Skipio K, tu podczas CSIO w Sopocie w lipcu tego roku.Tydzień później para ta wygrał konkurs Grand Prix zawodów Galkowo Masters
TS: Jak zorganizowana jest wasza praca?
Rinaldo: Myślę, że wypracowaliśmy profesjonalny system. Na dziś mamy do dyspozycji własny w pełni wyposażony ośrodek. Mamy halę, plac zewnętrzny z nowoczesnym podłożem. W stajni jednorazowo w treningu przebywa około 30 koni. Część z nich jest nasza. To bardzo ważne, aby inwestować w swoje konie, bo to zapewnia bezpieczeństwo i pewną niezależność. Oczywiście większości koni powierzana jest nam przez innych właścicieli. Zasady tej współpracy są bardzo proste. To właściciel konia decyduje o tym, czy koń przeznaczony jest np. do szybkiej sprzedaży, czy też do przyszłościowej kariery sportowej. Najpierw bierzemy takiego konia na miesiąc próby. Po tym czasie decydujemy czy warto, abyśmy my i właściciel inwestowali w jego trening. Na sukces Mściwoja pracuje cały zespół. To jest trzech zdolnych młodych B-rajtrów: Aleksandra Ryt, Łukasz Przybylski i Nawojka Kiecoń oraz luzaczka, a jednocześnie dziewczyna Mściwka Lidia Ciesiełkiewicz.
TS: Wspomniałeś o siostrze Mściwoja - Nawojce. Przecież ona z powodzeniem startowała już na zawodach ogólnopolskich, wygrywała konkursy na CSI. Dlaczego teraz nie widać jej na poważniejszych imprezach?
Rinaldo: Pomimo, że mamy dużo koni, to trzeba jasno stwierdzić, że właściciele powierzają je nam ze względu na Mściwoja. Stąd nie możemy sobie nimi w dowolny sposób zarządzać i dawać ich do startu np. Nawojce. Ale już teraz szykujemy dla niej stawkę młodych rumaków, z którymi i ona za kilka lat powinna wystartować w wyższych konkursach. Z drugiej strony postawiłem na wyszkolenie Nawojki. Ona wygrywała dużo na Euforii. Ale nie o to chodzi, aby była cały czas juniorem-amatorem wsiadającym na gotowe konie, ale profesjonalistką. A to wymaga żmudnej pracy.
Nawojka Kiecoń na Euforii po wygranym konkursie szybkości na zawodach CSI2* w Poznaniu w 2010 roku
TS: Trenujecie u siebie, ale cały czas Mściwoj reprezentuje KJ Agro-Handel Śrem. Jak wygląda ta współpraca?
Mściwoj: W barwach Agro-Handel startuję już od 2007 roku. Trzeba jasno powiedzieć, że ta firma i Prezes Jan Ludwiczak to najlepszy sponsor jeździectwa w Polsce, który inwestuje nie tylko w nas zawodników, ale i jest organizatorem bardzo dobrych imprez stojących na wysokim poziomie.
Rinaldo: Współpraca układa się bardzo dobrze. Oparta jest na jasnych zasadach. My zawsze wiemy, jakiej pomocy możemy spodziewać się ze strony Pana Jana Ludwiczaka, on wie na co nas w danym momencie stać. Pracujemy na dobre imię Klubu oraz na satysfakcję sponsora i naszą. Na pewno będziemy kontynuować to w kolejnych latach.
TS. Teraz trochę plotek. W minionym tygodniu głośno było o tym, że Bjorn Nagel pożegnał się z przyszywaną reprezentacją Ukrainy i ponownie jest zawodnikiem niemieckim. Ty też podobno miałeś propozycję zmian barw narodowych.
Mściwoj: Tak, to prawda, bodajże dwa lata temu interesowali się mną sponsorzy z Azerbejdżanu. Bardzo mocno śledzili moje starty podczas zawodów na Torwarze w 2011 roku. Po zwycięstwie w tamtym Grand Prix padła konkretna propozycja - trenowania albo w Azerbejdżanie, albo w ich stajni w Niemczech. Nasza decyzja była odmowna. Mamy własną stajnię i uważamy, że lepiej jest pracować u siebie. W takim układzie - jeżdżenia dla obcych barw - raz jest dobrze raz źle, co pokazuje wiele przykładów. Poza tym reprezentowanie Polski jest wielkim zaszczytem.
TS: Rinaldo, teraz pytanie specjalnie dla ciebie. Jesteś zawodowym trenerem. Skąd pomysł zaangażowania się w organizację Mistrzostw Polski w Drzonkowie? I od razu gratulację bo impreza zebrała same pozytywne recenzje.
Rinaldo: Moją ambicją było zorganizowanie zawodów, które skonsolidują środowisko. I to udało mi się prawie w stu procentach. Praktycznie te Mistrzostwa sfinansowali rodzice juniorów i młodych jeźdźców. Nie było ani jednej osoby, która odmówiłaby mi pomocy. Myślę, że z kolegami z Drzonkowa i Lubuskiego Związku Jeździeckiego zrobiliśmy to dobrze, wszyscy byli zadowoleni. W przyszłym roku chcemy poszerzyć tę imprezę o najważniejszą z kategorii – seniorów. I w tym przypadku też już mam obiecaną pomoc od sponsorów najlepszych polskich zawodników. To jest dla mnie budujące, że ludzie darzą mnie takim zaufaniem. Myślę, że każde następne zawody będą lepsze.
Mistrzostwa Polski i PP Juniorów, MJ i Dzieci, Drzonków 2012 - sukces organizacyjny dyrektora zawodów Rinaldo Kieconia. Na zdjęciu Euforia pod Pauliną Kopacz, medalistki PP Dzieci - para trenowana przez Rinaldo.
TS: Na zakończenie przybliżcie nam wasze plany na najbliższe miesiące i na rok 2013.
Msciwoj: Na pewno Kibice spotkają mnie na CSI w Lesznie, Łodzi i Poznaniu.
Rinaldo: Powiedzmy szczerze. Jeśli otarliśmy się o większy sport, teraz te zawody krajowe, jakie jeździliśmy w tym sezonie, nie wzbudzają w nas takiej adrenaliny jak kiedyś. W przyszłym roku z młodymi końmi chcemy startować głównie w zawodach CSI w randze dwóch gwiazdek, bo to będzie poziom dla nich. Na dzisiaj jeszcze nie wiemy, czy naszym celem będą przyszłoroczne Mistrzostwa Polski. To wszystko zależy od tego jakie postępy będzie robić para Mściwoj i Skipio K. Bo na tego konia w przyszły sezon stawiam najbardziej. Tak czy inaczej mamy nadzieję, że już w wkrótce Mściwoj będzie ponownie zdobywał punkty do rankingu Rolexa (FEI).
TS: Dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów.
Foto: Katarzyna Boryna
Tych, którzy nie czytali zapraszamy do poprzednich WYWIADÓW