Logo tylkoskoki

DSC00682

Karolina Kiełbasa-Borgström – amazonka ze Szwecji, o polskim pochodzeniu, którą od wielu lat widujemy na arenach zawodów międzynarodowych w naszym kraju. W rozmowie opowiada nam o początkach swojej kariery, podstawowych koniach, o tym jak utrzymuje starsze już konie w doskonałej formie i o tym co dla niej jest najważniejsze w jeździectwie.

TylkoSkoki: Jak zaczęła się Twoja przygoda z końmi i sportem?

Karolina Kiełbasa-Borgström: Właściwie moja przygoda zaczęła się, kiedy się urodziłam – nawet jeszcze przed tym. Moi rodzice jeździli konno i startowali na wyższym poziomie. Mój tata skończył swoją sportową karierę 10 lat temu, a mama, kiedy urodziła się moja młodsza siostra. U nas w domu zawsze były konie. Pierwszy raz w zawodach wystartowałam jak miałam 6 lub 7 lat – od razu na dużym koniu. Nigdy nie jeździłam na kucykach. Rodzice stwierdzili, że będzie lepiej, jeśli od razu nauczę się jeździć na dużych koniach. Kiedy zaczynałam karierę mieli bardzo dużo koni i nie mieli tyle czasu, żeby jeździć na zawody z kucykami. Wiedzieli też, że więcej się przez to nauczę. Zawsze trenowałam z rodzicami, głównie z tatą, który jeździł wcześniej w klubie Legia Kozielska w Warszawie. Pomagał mi też Rolf-Goran Bengtsson. To przyjaciel naszej rodziny – mój tata pracował u niego, kiedy przeprowadził się do Szwecji. Rodzice zawsze pracowali ze mną powoli, chcieli, żebym nauczyła się solidnych podstaw. Właściwie nie pozwalano mi jeździć po zwycięstwa, ale tak, żeby prezentować dobre przejazdy, poczuć konia. Jeździłam na wielu różnych koniach. Kiedy miałam około 13 lat jeździłam konkursy na styl. Wygrałam wtedy wszystkie etapy i zakwalifikowałam się do finału w Sztokholmie. Jestem z tego bardzo dumna, bo byłam najmłodsza spośród startujących. W wieku 14 lat skakałam już konkursy 140 cm – wtedy niewiele dzieci w tym wieku było na takim poziomie. Może nie odnosiłam spektakularnych sukcesów, ale tata zawsze mówił mi, że pracujemy nad czymś ważniejszym i to pomoże mi w karierze seniorskiej. Miał rację. Kiedy byłam młodsza jeździłam na koniach mojego taty, więc można powiedzieć, że miałam okazję uczyć się na doświadczonych wierzchowcach. Jednak kiedy dostałam Carippu miał sześć lat, a z Carinjo pracowałam od samego jego początku. Zawsze musiałam uczyć się razem z nimi. Myślę, że to uczyniło mnie lepszą amazonką. Wierzę, że o to właśnie chodzi w tym sporcie. O prawdziwą więź z koniem, czerpanie wiedzy od prawdziwych koniarzy, zdobywanie solidnych podstaw.

received 319414212928642

TS: Jak wygląda Twoja codzienna praca z końmi?

KKB: Mamy swoją własną stajnię. Wszystko robimy razem jako rodzina. Obecnie mamy 13 koni – od źrebaków do emerytów po karierze sportowej. Praca w stajni to moje jedyne zajęcie. Codziennie jeżdżę od 5 do 7 koni w domu, a czasem też w innych stajniach. Prowadzę też treningi innym, ale zdecydowanie wolę jeździć.

TS: Co zaliczasz do swoich największych sportowych sukcesów?

KKB: Myślę, że na pewno brązowy medal mistrzostw Szwecji w kategorii młodych jeźdźców. To było dla mnie niesamowite, bo 2 tygodnie przed miałam wypadek z młodszym koniem i nie mogłam jeździć. Jednak mój koń jest tak niesamowity, że mimo ograniczonej możliwości przygotowania się bardzo mi pomógł – dlatego ten medal jest dla mnie tak ważny.

FB IMG 1621966956149 

TS: Opowiedz nam parę słów o Twoich obecnie podstawowych koniach, z którymi widujemy Cię na zawodach w Polsce.

KKB: Carippu i Carinjo to pełni bracia. Mamy je już bardzo długo, od lat współpracujemy z ich hodowcami. Carippu mamy od źrebaka, ja dostałam go kiedy miał 6 lat, po mistrzostwach młodych koni, wcześniej dosiadał go mój tata. W tym roku mija 13 lat. Znamy się bardzo dobrze – ja wiem, co on myśli, a on wie, co ja myślę. Młodszy, Carinjo – ma 17 lat. Ja sama go zajeździłam. Jeździłyśmy na nim wspólnie z siostrą, która startowała na nim w Pucharach Narodów – ja jeżdżę go od 4 lat. Mimo tego, że są braćmi, to bardzo się różnią. Carinjo jest spokojny, ale jednocześnie zawsze chce być tam, gdzie coś się dzieje. Lubi być na dużych imprezach, startować w konkursach typu Speed&Music jak na Cavaliadzie. Starszy, Carippu, jest bardziej podobny do mnie. Jest trochę introwertykiem, nie lubi, kiedy jest za dużo ludzi. Jest bardziej uważny, nie lubi rozgłosu. Kiedy wjeżdża na arenę dokładnie wie, jakie jest jego zadanie i zawsze je wykonuje, ale kiedy z niej zjeżdża, chce wrócić do boksu i odpocząć.

TS: Jaki jest Twój sekret w utrzymywaniu starszych koni w tak dobrej formie?

KKB: Nie mam żadnego „sekretu”. Dla mnie to normalne. Zawsze tak pracowaliśmy z końmi – wszystko sprowadza się do podstaw. Wszystkie nasze konie miały dobre podstawy i zawsze myśleliśmy długoterminowo. Nigdy ich do niczego nie zmuszaliśmy. W pracy i w treningu zawsze dawaliśmy im czas na odpoczynek, regenerację. Na starszych koniach właściwie niewiele skaczemy. Ich normalny tydzień to praca „po płaskim” przez jeden, dwa dni, a reszta to wycieczki w teren – tak, żeby były szczęśliwe. Trzeba też wiedzieć i czuć, czego potrzebują – to dla mnie bardzo ważne. Nie warto komplikować. Jeśli pozwolimy koniom być końmi, to utrzymają długo dobrą kondycję i będą zadowolone – a wtedy zrobią dla nas wszystko. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek i współpraca z końmi.

DSC00511

TS: Jak oceniasz różnice między sportem jeździeckim i zawodami w Szwecji i w Polsce?

KKB: Myślę, że w Polsce jest lepiej! Co prawda jeżdżę do Polski tylko na zawody międzynarodowe, ale myślę, że tu jest lepsza atmosfera. Ludzie robią swoje. W Szwecji każdy patrzy na każdego. Środowisko jeździeckie jest tutaj dużo większe. Tylko w moim mieście mamy 5 jeźdźców międzynarodowych, a to bardzo małe miasto. W Szwecji nie mamy zbyt wielu imprez międzynarodowych na niższym poziomie, właściwie tylko pięcio- i czterogwiazdkowe zawody. Z kolei poziom i standard naszych krajowych zawodów jest podobny do dwugwiazdkowych CSI, więc nie potrzebujemy jeździć tyle na międzynarodowe imprezy.  Mamy doskonałych jeźdźców. W kadrze A mamy sześciu zawodników, wielu ze światowej czołówki, w kadrze B od 10 do 15, a później mamy też kolejny „skład obserwacyjny” – już do niego bardzo trudno się dostać. Zawody w Polsce są naprawdę na bardzo wysokim poziomie, z dobrą organizacją i gospodarzem toru. Bardzo lubię tu przyjeżdżać. Trochę szkoda, że nie przyjeżdża więcej ludzi zza granicy, ale nie ukrywam, że lubię być jedyną Szwedką na takich imprezach!

TS: Czy oprócz treningu zajmujecie się także hodowlą? Z którymi młodymi końmi wiążesz największe nadzieje?

KKB: Zajmujemy się hodowlą małą skalę. Wcześniej, kiedy rodzice więcej jeździli, mieliśmy wiele klaczy. Później mój tata miał wypadek i musieliśmy je sprzedać. Przeprowadziliśmy się i brakowało nam czasu. Parę lat temu znów zaczęliśmy i mam teraz parę młodych koni, które mam nadzieję, że w przyszłości będą mogły mi pomóc w startach na wysokim poziomie. Jeden z nich to czteroletnia klacz, która zaliczyła swój debiut w zawodach. To koń w moim typie. Duże nadzieje wiążę też z jej matką, która ma teraz 8 lat. Kupiliśmy ją jako trzylatkę, więc teraz jest właściwie na poziomie pięciolatka. Pracuję z nią powoli, bo myślę, że jest bardzo utalentowana. Mamy też trzylatkę – jej młodszą córkę. Wszystkie konie, z którymi pracuję, są albo przez nas wyhodowane, albo kupione jako źrebaki lub młode konie.

DSC02097

TS: Czy planowałaś już emeryturę swojego najstarszego konia?

KKB: Długo nad tym myślałam. Znam go bardzo dobrze, wiem co lubi i widzę, że on obecnie czuje się doskonale. W zeszłym roku powiedziałam sobie, że 2020 to będzie jego ostatni sezon. Zaplanowałam cały sezon startów, ale później przyszła pandemia. Było mi wtedy bardzo smutno, bo pomyślałam, że to może być koniec. Później jednak stwierdziłam, że pozwolę mu jeszcze skakać, ale nie będę niczego dalej planować. Jeżeli po zawodach dalej będzie się dobrze czuł, to może zabiorę go na kolejne. Wiem jednak, że chcę zakończyć jego karierę w momencie, w którym jest w najlepszej formie i czuje się dobrze. Zostanie ze mną na zawsze. To moja bratnia dusza i najlepszy przyjaciel, znamy się na wylot i bardzo go kocham.  Na zawsze pozostanę wdzięczna moim rodzicom, że go zatrzymali, bo wiele osób interesowało się nim, kiedy był młodym koniem. Kiedy on miał 7 lat, a ja 14, po raz pierwszy wspólnie wystartowaliśmy w konkursie 140 cm. Najbardziej cenię to, że wszystkiego nauczyliśmy się razem i przeszliśmy wspólną drogę. Wspólnie debiutowaliśmy, czasem było lepiej, czasem gorzej, ale zawsze byliśmy razem.

TS: Jakie są Twoje plany na ten sezon, ale też te bardziej długoterminowe?

KKB: W tym sezonie mój plan to praca z młodymi końmi, żeby w przyszłym roku moje starsze mogły trochę odpocząć. Nie spieszę się. W tym momencie nie musimy sprzedawać koni, moi rodzice bardzo mi pomagają i chcą, żebym odnosiła sukcesy na wysokim poziomie. Wobec tego pracuję na spokojnie, bo wiem, że ten system działa. Z 19-letnim Carippu chcę się po prostu dobrze bawić – nie chcę na niego narzucać żadnej presji. Wiem, że uwielbia jeździć na zawody, więc dopóki będzie „świeży” i zadowolony, będę go ze sobą zabierać. Zobaczymy, jak konie będą się czuć. Jeżeli chodzi o długoterminowe plany, to chciałabym startować w imprezach mistrzowskich i Pucharach Narodów, oraz mieć równe wyniki na wysokim poziomie. Mam nadzieję, że jeśli wykonam dobrą robotę z młodszymi końmi, to te plany zrealizują się już niedługo! Nikt chyba nie wie, że mam podwójne obywatelstwo, więc może kiedyś zmienię barwy i wystartuję z orzełkiem na piersi?

 

Zdjęcia: Asia Bręklewicz oraz nadesłane przez amazonkę


W tym tygodniu

  • CSI5*-W Londyn GBR
    18-22.12.2024
           
  • CSI4* Frankfurt GER
    19-22.12.2024
           

Ranking PZJ (30.11.2024)

1. Adam Grzegorzewski 2074
2. Maksymilian Wechta 1686
3. Dawid Kubiak 1622
4. Jarosław Skrzyczyński 1588
5. Marek Wacławik 1559
6. Michał Kaźmierczak 1356
7.

Tomasz Miśkiewicz

1264
8. Dawid Skiba 1217
9. Przemysław Konopacki 1140
10. Mściwoj Kiecoń 1007
  CAŁY RANKING  

Polacy w rankingu FEI (30.11.2024)

267 Adam Grzegorzewski 825
327 Jarosław Skrzyczyński  680
357 Maksymilian Wechta 623