Rozmowa z Izabelą Dyrek, właścicielką i współwłaścicielką koni, na których jeździ Jarosław Skrzyczyński. O tych koniach, o magii, o celach, o marzeniach i o kilku innych sprawach związanych ze współpracą z liderem Rankingu TylkoSkoki.pl.
TylkoSkoki: Skąd pomysł założenia Stajni Sportowej Dyrek?
Izabela Dyrek: Sama jeździłam skoki, choć muszę powiedzieć, że nie bardzo mi to wychodziło i przerzuciłam się na ujeżdżenie. Nadal lubię tę dyscyplinę, ale co ważniejsze w skokach zakochany jest mój tato. Mamy ośrodek – stajnię na 16 boksów. Na początku nasza działalność jeździecka była bardzo wszechstronna. Mieliśmy i rekreację, i pensjonat. Jednak im bardziej zajmowaliśmy się sportem, tym mieliśmy mniej czasu dla naszych klientów. W efekcie musieliśmy zrezygnować z takiej pracy. W tej chwili w naszej stajni stoją tylko cztery konie, na których jeżdżę ja.
TS: Jaki jest główny cel waszej działalności?
I.D.: Nie traktujemy sportu dochodowo. Aby stajnia mogła funkcjonować, potrzebny jest sponsor i jest nim mój tato - Krzysztof Dyrek. Cel to starty naszych koni na zawodach coraz wyższej rangi. Wyjazd na zawody, te emocje związane z kibicowaniem są wspaniałą odskocznią od codziennych zajęć. Np. niezwykle ważny był udział naszego konia w tegorocznym Finale Pucharu Świata, czy wcześniej w 2010 roku wyjazd na CSIO do Aachen. Jest to możliwe dzięki temu, że współpracujemy z Jarosławem Skrzyczyńskim. Mamy nadzieję, że tegoroczny finał Pucharu Świata nie był ostatnim, w którym startował nasz koń. Marzymy o startach w Mistrzostwach Europy i Świata, a nawet Igrzyskach Olimpijskich.
TS: Uprzedziła Pani moje kolejne pytanie. Jak doszło do tej współpracy?
I.D.: Z Jarkiem współpracę zaczęliśmy pod koniec 2006 roku, zaraz po tym, jak odszedł z klubu „Leśna Wola”. Poprzez Nikosa Stefanidisa sam skontaktował się z nami. Mieliśmy wtedy bardzo dobrego konia Godewind i uznaliśmy, że to dobry pomysł, aby tak klasowy jeździec mógł na nim startować. Jak widać, współpraca trwa do dzisiaj.
TS: Jarosław Skrzyczyński reprezentuje barwy KJ Agro-Handel Śrem i jeździ na różnych koniach, które należą do niego i wielu innych właścicieli. Od ponad roku ma własny ośrodek w Krzepielowie. Jaki jest udział w tym Stajni Sportowej Dyrek?
I.D.: Jarek jeździ na dwóch naszych koniach (Balouzino i Chica Boom), kolejnych dwóch jestem współwłaścicielem (Crazy Quick i Casanova). Myślę, że w tym wszystkim każdy ma jakiś udział i każdy ma określone korzyści. Jarek ma na czym jeździć, my cieszymy się z tego, że konie progresują, a KJ Agro-Handel jest zadowolony z tego, że Jarek zbiera dla niego punkty.
TS: Czy może opisać pani Jarosława Skrzyczyńskiego jako jeźdźca?
I.D.: Ze współpracy jesteśmy bardzo zadowoleni. To jest niezwykle rzetelny zawodnik. Jest uzdolniony, ambitny i zdeterminowany do osiągania sukcesów. Jarek świetnie rozumie konie. Między nimi jest po prostu magia. Mimo, że stawia koniom wysokie wymagania, one chętnie z nim współpracują. Do każdego z rumaków podchodzi indywidualnie, dobiera metody treningu i plany startowe, a efekty widać na zawodach.
TS: Wróćmy do koni. Czy może pani nam przybliży, które z wierzchowców Jarosława Skrzyczyńskiego pochodzą z waszej stajni i krótko powiedzieć nam jakie plany z nimi wiążecie na najbliższą przyszłość?
I.D.: Przy zakupie wszystkie te konie wybierał Jarek. Chica Boom – to ośmioletnia klacz, bardzo uzdolniona i bardzo dokładna, ale chyba najtrudniejszy koń z tych, które mamy. Jest bardzo nerwowa kiedy wchodzi na parkur. Na razie chodzi małą rundę, czasami dużą. Jak mówi Jarek, to koń, na którego trzeba poczekać. Ona musi dojrzeć psychicznie.
Balouzino (Baloubet Du Rouet x Zeus), 10-letni ogier, to zupełne przeciwieństwo Chica Boom. Jest bardzo spokojny, skoncentrowany. Niczego nie boi się na parkurze i nic nie jest w stanie wytrącić go z równowagi. Chodził już największe konkursy na świecie, był przecież na finale Pucharu Świata, ale cały czas mamy nadzieję, że będzie dalej progresował.
Casanova (Numero Uno x Heartbreaker)– to nasz nowy koń, ma 6 lat i niesamowite wręcz możliwości. Silny, dokładny, niczego się nie boi. Mimo młodego wieku bardzo dobrze daje prowadzić się w parkurze. Zachowuje się jak dojrzały koń. To na niego najbardziej stawiamy.
Crazy Quick (Chacco Blue x Quick Star) – 8-letni wałach. Chyba obecnie najlepszy nasz rumak. Niełatwy do jazdy, ale bardzo ambitny. Na początku współpraca z nim była bardzo trudna. Jarek o tym wiedział. Kilka lat pracy przyniosło efekty, które przerosły nasze najśmielsze oczekiwania. Pokazał to chociażby ostatni start w Grant Prix na CSI w Helsinkach, gdzie zabrakło odrobiny szczęścia, a może bardziej doświadczenia do tego, aby pokonać tam parkur bezbłędnie i walczyć w drugim nawrocie z najlepszymi na świecie.
TS: W tym roku kilka razy z waszymi końmi i Jarkiem była Pani na zawodach najwyższej rangi. Jak Pani ocenia udział w CSI rangi czterech czy pięciu gwiazdek?
I.D.: To, co najważniejsze w tych wyjazdach to zdobywanie doświadczenia, przez konie i przez Jarka. Przebywanie z ludźmi, których kiedyś znało się tylko z Eurosportu to olbrzymie przeżycie. Tę szansę trzeba wykorzystać. To tego we wszystkich tych zawodach Jarek na naszych koniach dobrze się pokazuje, nigdy nie jest ostatni, często w środku stawki, czasami na czele. Z każdego wyjazdu wracamy z kolejnymi doświadczeniami, konie skaczą coraz lepiej, a zawodnik jest coraz mocniejszy psychicznie. Oglądanie parkuru z rodziną Beerbaumów czy Edwiną Tops-Alexander staje się dla niego normą.
TS: Dziękujemy za rozmowę i życzymy, aby Jarosław Skrzyczyński na koniu ze Stajni Sportowej Dyrek pojechał na Igrzyska do Rio po doświadczenie, które zaprocentuje złotem w Tokio.
FOTO: Marcin Bagiński