Kwalifikacja do Igrzysk Olimpijskich, start w Mistrzostwach Europy, udane i często debiutanckie występy w Europejskich Pucharach Narodów, 25 indywidualnych wygranych w klasach zaliczanych do rankingu FEI to najważniejsze wydarzenia w udziale polskiej kadry seniorów w 2023 roku. Na łamach Horse & Business i tylkoskoki.pl podsumowujemy miniony sezon i przedstawiamy co czeka nas w roku 2024.
Pierwszym składem
Bez wątpienia wydarzeniem i sukcesem numer jeden minionego sezonu jest wywalczenie przez polskich skoczków drużynowego awansu do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Przypomnijmy, że ostatni występ polskiego jeźdźca w konkurencji skoków miał miejsce w 2004 roku w Atenach – startował tam Grzegorz Kubiak. Ostatni raz polska drużyna wystartowała w Moskwie w 1980 roku. Nie ujmując sukcesów tamtych lat (złoto Jana Kowalczyka i srebro drużyny) były to zupełnie inne czasy. Stąd sukces odniesiony w lipcu w Pradze śmiało można uznać za historyczny. Po trwających od maja startach kontrolnych, w tym w Pucharze Narodów na CSIO5* w Sopocie oraz oficjalnym treningu odbytym na 10 dni przed zawodami w Jakubowicach, do startu podczas CSIO4* w stolicy Czech trener Jan Vinckier powołał: Przemysława Konopackiego, Wojciecha Wojciańca, Adama Grzegorzewskiego, Maksymiliana Wechtę i jako rezerwowego Dawida Kubiaka. Najgroźniejszymi rywalami w grupie C mieli być: Izraelczycy, Węgrzy, Turcy i gospodarze Czesi.
Walka była bardzo zacięta i toczyła się do ostatniego przejazdu. Doskonale jazdę naszego zespołu otworzył Adam Grzegorzewski na Issemie, który w pierwszym nawrocie miał 2 punkty karne za przekroczenie normy czasu. Jeszcze lepiej, bo bezbłędnie i w doskonałym stylu pojechał Maksymilian Wechta na Chepettano. Przemysław Konopacki na Home-Run jechał bardzo pewnie, ale niestety nie ustrzegł się błędu na ostatniej przeszkodzie. Pierwszy nawrót zamknął Wojciech Wojcianiec ze zrzutką na trójce i trzema punktami za czas (łącznie 7 punktów). Tak więc po pierwszym nawrocie mieliśmy na koncie 6 punktów karnych, co dawało trzecie miejsce za Izraelem (4 punkty karne) i Węgrami (5 punktów). Drugi nawrót był prawdziwą walką nerwów. Poza zasięgiem byli reprezentanci Izraela (którzy ostatecznie wygrali z wynikiem 9 punktów). Nasi zawodnicy jechali bardzo skoncentrowanie i bardzo dobrze. Każdy z nich odnotował po jednej zrzutce, co dało nam rezultat końcowy 18 punktów. Wszystko zależało od przejazdu ostatniego z Węgrów – Andreasa Kovy. On zrzucił już trzecią przeszkodę, co w tym momencie dało polskiej ekipie historyczny awans. Co warte podkreślenia, sukces był tym większy, że zawodnicy z wielu przeciwnych drużyn dosiadali bardzo drogich koni, często kupionych w momencie, kiedy były już gotowe na wysokie konkursy. Issem, Chepettano i Chintablue od początku przygotowywane były w Polsce. Klacz Home-Run Przemysław Konopacki kupił, kiedy miała siedem lub osiem lat, ale nie ma co się oszukiwać – nie trafiłaby do niego, gdyby nie była koniem bardzo trudnym do jazdy.
Szczegółowo o zdobyciu kwalifikacji olimpijskiej w Pradze pisaliśmy TUTAJ.
Drugim głównym startem sezonu były zaplanowane na wrzesień Mistrzostwa Europy Seniorów. Po praskim sukcesie można było do nich podejść spokojnie i potraktować jako pierwszy z ważnych etapów przygotowań do IO 2024. Skład polskiej reprezentacji był prawie taki sam jak w Pradze. Niestety w ostatniej chwili drobnej kontuzji doznał Chintablue, stąd w oficjalnej czwórce Wojciańca zastąpiła Cassandra Orschel z klaczą Dacara E. Tu o sukcesie trudno mówić, bo drużynowo zajęliśmy, wyprzedzając tylko Portugalię i Węgry, 13 miejsce. Indywidualne najlepszy (45.) był Konopacki, który był już „jedną nogą” w ścisłym indywidualnym finale (dla TOP 25), ale niestety eliminacja za drobne zadraśnięcie na boku Home-Run ten awans unicestwiła. Co cieszyło po występie w Mediolanie, to fakt, że każda z trzech par: wspomniany Konopacki z Home-Run, Wechta z Chepettano i Grzegorzewski z Issemem pokazała potencjał na walkę z najlepszymi nie tylko w olimpijskiej grupie C ale i z najgroźniejszymi rywalami z Europy Zachodniej.
Wykorzystana szansa dla szerszej reprezentacji
Poza tymi dwoma głównymi startami polscy seniorzy nieźle radzili sobie w rozgrywkach o Puchar Narodów. Tren Vinckier wiedział, że kadra ta na rok 2023 musi być szeroka. W pierwszych trzech konkursach Europejskiego Pucharu Narodów dał szansę nowym parom, co jednocześnie pozwoliło mu na szukanie alternatyw do powołań na start w Pradze. W pierwszym starcie w maju na CSIO3* w Uggerhalne (DEN) Polacy zajęli 4 miejsce. Świetnie zaprezentowały się tu trzy debiutujące w Pucharze Narodów konie: Flash Blue B pod Dawidem Kubiakiem i Stakkato Lazar pod Tomaszem Miśkiewiczem zaliczyły double clear, a 8-letnia Fanfreluche de Rialfo Z pod Adamem Grzegorzewskim zrobiła po zrzutce w każdym z nawrotów. Jeszcze lepsze miejsce – trzecie – Polacy zajęli tydzień później w norweskim Drammen. Tu bardzo udany debiut (wynik 0/4) zaliczył Marek Wacławik na Kathmandau oraz drugi z kadrowych koni Kubiaka - Estoril Fortuna (0/0). To dało Polsce pierwsze miejsce w grupie północnej rozgrywek EEF Nations Cup.
W czerwcowym półfinale w Deauville nasz zespół wystąpił w składzie: Dawid Kubiak z Flash Blue B, Michał Kaźmierczak z debiutującym Notisem, debiutanci Michał Tyszko i Colinero oraz doświadczeni Wojciech Wojcianiec i Chintablue.
Walka była na tyle zacięta, że Polacy swoje piąte miejsce, premiowane awansem do finału, wywalczyli dzięki lepszej od rywali sumie czasów.
– Jechaliśmy swoje i fajnie nam to wyszło. Całe te rozgrywki układały się tak, że gdybyśmy mieli trochę więcej szczęścia to w każdym z tych konkursów, w których jechaliśmy, mogliśmy walczyć nawet o zwycięstwo – mówił po konkursie we Francji Dawid Kubiak, który jako jedyny brał udział we wszystkich trzech grupowych i półfinałowych Pucharach Narodów.
Rozgrywki Europejskiego Pucharu Narodów mają dopiero trzyletnią tradycję. Z racji tego, że od początku Polska jest gospodarzem finału, start w nim mieliśmy zapewniony niezależnie od wyników kwalifikacji. W latach 2021 i 2022 musieliśmy skorzystać z prawa gospodarza. W roku 2023 po raz pierwszy przeszliśmy przez gęste sito kwalifikacji EEF NC, co należy uznać za kolejny sukces tego sezonu. Sam występ w finale podczas CSIO4* Warsaw Jumping pozostawił mieszane uczucia. Dwa tygodnie po Mediolanie, trener Vinckier miał okazję w trudnych zmaganiach przetestować kolejne pary z ewentualnym olimpijskim potencjałem. Stąd spośród uczestników ME w składzie znalazł się tylko Adam Grzegorzewski z Issemem, który jako jedyny wypełniał żądane przez EEF kryterium powołania do drużyny jednego zawodnika kategorii U25. I to właśnie on był zdecydowanie najlepszy w ekipie, dwukrotnie pokonując parkur na zero. Bardzo dobrze z wynikiem 0/4 pojechał też Tomasz Miśkiewicz na Stakkato Lazar. Niestety, jak to bywało często w przeszłości, zabrakło tego trzeciego dobrego rezultatu. Stąd z jednej strony piąte miejsce w finale Europejskich rozgrywek Pucharu Narodów można uznać ze niezłe, z drugiej widać, że stać nas było na więcej.
Triumfy indywidualne
Indywidualnie Polacy w roku 2023 wygrali 25 konkursów zaliczanych do światowego rankingu. Aż 11 z tych wygranych to zasługa Jarosława Skrzyczyńskiego i on jako jedyny wygrał konkurs rankingowy Grupy C (na Inturido - Grand Prix CSI3*W CAVALIADY w Krakowie). Szczegółowo o polskich zwycięstwach w klasach LR pisaliśmy już w dziale elitarne - TUTAJ.
To nie takie proste - wyzwania na 2024
Nikt nie ma wątpliwości, że najważniejszym wydarzeniem 2024 roku i ostatnich 40 lat dla polskich skoków będzie udział w Igrzyskach Olimpijskich. Skoki przez przeszkody rozgrywać się będą w dniach 1-6 sierpnia. Trener do Paryża zabierze 4 pary. Trzy z nich wystartują w konkursie drużynowym, czwarta może zamienić jednego z pierwszej trójki w konkursie indywidulanym lub będzie musiała pogodzić się z tym, że do końca będzie już tylko rezerwą. Nie jest powiedziane, że ci zawodnicy, którzy wywalczyli kwalifikację w Pradze, wystąpią w przyszłym roku na arenie w Wersalu. Nasz kraj zdobył bowiem miejsce drużynowe – prawo startu biało-czerwonej ekipy, a aby dowiedzieć się kto będzie reprezentował Polskę będziemy musieli jeszcze poczekać. Przed zawodnikami i trenerem kadry – Janem Vinckierem – jeszcze klika miesięcy planowania i przygotowań.
Ostateczny skład poznamy po 8 lipca 2024. Wcześniej jednak zawodnicy muszą zdobyć tzw „MERy” – Minimum Eligibility Requirements – minima kwalifikacyjne uprawniające do startu. Ostateczna data do uzyskania MER to 24 czerwca 2024.
Do końca 2023 roku pełne MERy (wymagane są trzy) wykonali:
- Wojciech Wojcianiec & Chintablue
- Maksymilian Wechta & Chepettano
- Przemysław Konopacki & Home-Run
- Andrzej Opłatek & Diaroubet
- Adam Grzegorzewski & Issem
- Marek Lewicki & La Pezi
Niestety we wrześniu sprzedana została Home-Run Przemysława Konopackiego – klacz, która najlepiej zaprezentowała się z naszych koni podczas Mistrzostw Europy w Mediolanie.
„Byłem współwłaścicielem tej klaczy razem z dwoma innymi inwestorami. Bardzo dużo jej zawdzięczam, ale przyszedł czas, aby ją sprzedać. Pojawiła się dobra oferta, która zadowalała moich wspólników, a oni oczekiwali zwrotu inwestycji. Dla mnie, ażeby utrzymać się na wysokim poziomie w tym sporcie, przychód ze sprzedaży konia też jest ważny. Myśląc o dalszych startach dla polskiej ekipy, w tym o udziale w IO, próbowałem znaleźć w Polsce kogoś, kto odkupi udziały we własności Home-Run. Niestety ta próba się nie powiodła. To nie oznacza, że nie myślę już o Paryżu. Mam w swojej stajni inne konie i jest jeszcze kilka tygodni, aby poszukać nowego. Same minima kwalifikacyjne można zrobić jeszcze do końca czerwca.” – słowa Przemysława Konopackiego jeszcze raz potwierdzają, że takie scenariusze często towarzyszą naszej dyscyplinie.
Na dzisiaj nieprzesądzony jest dalszy los najbardziej doświadczonej pary Chintablue i Wojciecha Wojciańca. Jak widać kadra nie jest szeroka. Stąd wielu zawodników już w lutym rusza na hipodromy południowej Europy, gdzie podczas zawodów na otwartych hipodromach można szukać szans na wykonanie bądź dokończenie MER-ów. Niewykluczone są też transfery doświadczonych koni w stronę polskich zawodników. Jeszcze we wrześniu pod siodło Andrzeja Opłatka trafił 9-letni Zero K, który pod Duńczykiem Kasprem Hansenem startował w ME w Mediolanie. W kuluarach mówi się też o zakupach innych czołowych polskich stajni. Najbliższe dwa miesiące pokażą jakim potencjałem będzie dysponował trener Jan Vinckier i na jakie cele olimpijskie ten potencjał pozwoli. Realnie patrząc awans do drużyny do finału (wchodzi 10 z 20) oraz jednego zawodnika do finału indywidulanego (wchodzi 30 z 75) byłby dla polskich skoczków dużym sukcesem.
Poza IO nasza uwaga nadal skupiać się będzie na Pucharach Narodów. Nie tylko tych zaliczanych do EEF NC, ale i innych, bo to świetna droga do budowania silnej reprezentacji na kolejne lata. Biorąc pod uwagę tegoroczne występy za cel można postawić ponowny awans do finału europejskiego i być może tym razem miejsce w pierwszej trójce w finale CSIO4* podczas Warsaw Jumping.