Rozmowa z Krzysztofem Koziarowskim – przewodniczącym Komisji Skoków PZJ. O mijającej kadencji, sukcesach sportowych, współpracy z trenerami kadry, organizacji imprez w Polsce, kulisach ostatnich Mistrzostw Polski w skokach przez przeszkody, o kandydatach na jego następcę i kilku innych sprawach. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.
Tylko Skoki: W mijającej kadencji Zarządu PZJ została zmieniona koncepcja pracy Komisji Skoków. Wcześniej komisja miała bardzie formalną strukturę. Przez ostanie cztery lata Pan jako przewodniczący tej komisji tworzył ją samodzielnie i posiłkował się radą trenerów. Skąd pomysł tej zmiany?
Krzysztof Koziarowski: Moje doświadczenie pracy w komisjach sportowych jest bardzo duże. Zaczynałem wiele lat temu, kiedy w skokach szefował Pan Henryk Helak. Przez ostanie dwie kadencje byłem już przewodniczącym. Wcześniej struktura była bardzo sztampowa: przewodniczący, sekretarz, przedstawiciel rady zawodników itd. Czasy się zmieniły. Kiedyś, kiedy były na to środki, komisje zbierały się raz na kwartał w biurze PZJ. Potem członkowie komisji spotykali się na zawodach. Ale to było trudne, bo nie wszyscy mogli być zawsze obecni. Cztery lata temu jasno określiłem, że mogę podjąć się prowadzenia dyscypliny skoków, ale decyzję będę podejmował sam, korzystając z ciała doradczego w postaci rady trenerów. Według koncepcji zarządu jeźdźcy mieli stworzyć własną radę zawodników, w skład której wchodziłoby po dwóch przedstawicieli każdej z dyscyplin. Jednak takiej rady jak do tej pory nie udało się ukonstytuować.
TS: Jak w praktyce sprawdził się ten model zarządzania dyscypliną?
KK: Myślę, że bardzo dobrze. Trenerzy przez cały czas aktywnie uczestniczyli w życiu naszego środowiska. Pracowali głównie panowie: Rinaldo Kiecoń, Tadeusz Koza, Rudolf Mrugała, do pewnego czasu Hubert Szaszkiewicz i w stopniu, na jaki pozwalał mu czas Jacek Wierzchowiecki. Z opinią tej rady bardzo się liczyłem. Razem dyskutowaliśmy na temat: przepisów, składów kadry, kalendarza imprez, planów startowych, obsad gospodarzy torów i sędziów na najważniejsze imprezy.
TS: Proszę podsumować minione cztery lata pod kątem sportowym.
KK: Po raz pierwszy w historii udało się wystartować pełnym składem w Mistrzostwach Świata w skokach (WEG Lexington Kentucky 2010 przyp. red.). Mimo wielu słów krytyki i sprzeciwów, wzięliśmy udział w Super Lidze i choć ani razu nie awansowaliśmy do drugiego nawrotu, wstydu tam nie przynieśliśmy. To jest wielki sukces. Po wielu latach, praktycznie od początku lat osiemdziesiątych i czasu Olimpiady moskiewskiej, znowu nawiązaliśmy kontakt ze światową czołówką. Mogliśmy startować na największych hipodromach Europy: w Aachen, w Rzymie, w Rotterdamie. Wystartowaliśmy też w pełnym składzie w Mistrzostwach Europy w Madrycie. Kolejny sukces miał miejsce w tym roku. Po raz pierwszy tak szeroki skład wziął udział w Pucharach Narodów. Do tej pory ta ekipa pucharowa składała się 4 do 6 zawodników. W tym roku w konkursach drużynowych na CSIO uczestniczyło 15 naszych reprezentantów na 17 koniach. Wiem, że te trzy wygrane (Ryga, Vazgaikiemis i Moskwa przyp. red.) były w miejscach, gdzie obsada nie była najsilniejsza. Tak czy inaczej cały tegoroczny sezon w Pucharach Narodów to zwiastun dobrej przyszłości. W naszej reprezentacji startuje coraz więcej młodych zawodników i coraz więcej nowych dobrych koni. Mam nadzieję, że nasza drużyna skokowa weźmie udział w przyszłorocznych Mistrzostwach Europy w Danii, a w roku 2014 w MŚ we Francji.
(na zdjęciach tegoroczni rekordziści w liczbie startów w Pucharach Narodów: Łukasz Wasilewski - 7 i Piotr Morsztyn - 6, każdy z nich dwa razy wygrywał)
TS: A jak Pan ocenia inne kategorie wiekowe?
KK: Największe szanse mamy i największe sukcesy odnieśliśmy w kategorii dzieci. Nasi najmłodsi zawodnicy mają dostęp do wielu dobrych koni. Te konie nie kosztują tyle co pony zdolne startować w Mistrzostwach Europy. Potwierdzają to wyniki. Co roku jesteśmy w czołówce Mistrzostw Europy Dzieci. Zdobycie medalu jest tylko kwestią czasu. W juniorach też jesteśmy w stanie nawiązać konfrontację z najlepszymi. Najgorzej jest w kategorii Młodych Jeźdźców. Na tym poziomie potrzebne są konie, które poradzą sobie z Grand Prix na CSI4*. A takich w Polsce mamy niewiele. U nas jeżdżą na nich seniorzy. Cała grupa młodzieżowców jest niestety bardzo wąska.
TS: Przez ostanie cztery lata mieliśmy stabilizację, jeśli chodzi o trenerów kadry. Cały czas te funkcje pełnili: Rudiger Wassibauer (seniorzy), Rudolf Mrugała (juniorzy i MJ) i Bartosz Szymborski (dzieci). Jak pan ocenia ich pracę?
KK: Cieszę się, że te kwestie udało się ustabilizować. Jestem zadowolony ze współpracy ze wszystkimi trenerami. Nie ma problemu z ustalaniem składów na najważniejsze imprezy. Decyzje są zawsze dobre i jednogłośne. No może w przypadku seniorów czasami jest problem, bo na początku sezonu zawodnicy zgłaszają chęć udziału w jakiś zawodach, a potem zmuszeni są do zmiany swojej decyzji i np. startujemy w CSIO w trzyosobowym składzie. To nie powinno mieć miejsca. Wracając do trenerów, to uważam, że nowy zarząd PZJ powinien umożliwić im kontynuację pracy, bo jest naprawdę pozytywna.
TS: Najważniejszą dla Związku imprezą krajową są Mistrzostwa Polski. Jak Pan ocenia te z czterech ostatnich lat?
KK: Myślę, że wszystkie Mistrzostwa odbywały się w miejscach odpowiednich, dających komfort zarówno koniom jak i ludziom. Organizatorzy gwarantowali dobre podłoża. Na pewno najlepszą imprezą były Mistrzostwa Polski w Olszy w 2011 roku i to nie tylko w tych ostatnich czterech latach, ale i w dłuższym okresie. Tam było wszystko perfekcyjne: wysoka pula nagród, właściwa oprawa, kibice i media. Absolutnie wyróżniam tego organizatora i jeszcze raz dziękuję panu Ludwiczakowi. Szkoda, że KJ Agro-Handel nie chciał tego kontynuować w kolejnym roku.
TS: A tegoroczne Mistrzostwa Polski?
KK: Po sukcesie organizacyjnym Mistrzostw w Olszy nie było chętnego na organizacje seniorskiego czempionatu w roku 2012. W związku z tym jeszcze jesienią ubiegłego roku zwróciłem się do pana Sołtysiaka z Leszna z propozycją aby to on na nowym otwartym hipodromie zorganizował te Mistrzostwa. Ze względu na jakieś problemy formalne i własnościowe dotyczące terenu, na którym powstał ten parkur pan Sołtysiak przez kolejne miesiące zwlekał z ostateczną decyzją. Jednak ja cały czas wierzyłem, że on te Mistrzostwa zrobi. I zrobił. Oprawa nie była taka, jakiej byśmy się spodziewali przy tej rangi wydarzeniu. Były też problemy z rozprężalnią. Ale od strony sportowej wszystko odbyło się należycie. Nawet po obfitych opadach deszczu, jakie miały miejsce przed finałem, podłoże na hipodromie sprawdziło się. Jednocześnie chcę przypomnieć o bardzo udanych zawodach, jakimi były tegoroczne MP w kategoriach młodzieżowych w Drzonkowie. Cieszę się, że w przyszłym roku odbędą się tam Mistrzostwa we wszystkich kategoriach wiekowych, ponieważ to w tej chwili najlepszy otwarty hipodrom w Polsce.
TS: Wracając do zamieszania z Mistrzostwami Seniorów 2012. Mówi Pan, że nie było nikogo chętnego do ich organizacji. A przecież w grudniu 2011 roku do PZJ wpłynęła aplikacja o Mistrzostwa od JKS Pogórze w Gliniku Zaborowskim.
KK: Tak, to prawda. Ale ośrodek w Gliniku jest bardzo kameralny i na razie mało znany. Musi najpierw zaistnieć w świadomości zawodników. Gdybyśmy teraz zaproponowali tam Mistrzostwa to podejrzewam, ze jeźdźcy z Pomorza nie byliby z tego zadowoleni. Ale nie wykluczam, że taka impreza może się tam odbyć w przyszłości.
TS: Kolejna ważne sportowe wydarzenie to Halowy Puchar Polski.
KK: O HPP jako cyklu zawodów w minionych 5 latach mogę wypowiadać się tylko w samych superlatywach. Była dobra organizacja i wysokie premie finansowe. Zrobiono dużo, zwłaszcza jeśli chodzi o stronę medialną. Chyba nigdy wcześniej krajowa impreza jeździecka nie była tak często obecna w telewizji i innych mediach.
TS: Co przeważyło o wyborze na ten sezon oferty jednych zawodów HPP w Michałowicach nad ofertą rozegrania Pucharu przy okazji Cavaliady w Poznaniu, Lublinie i Warszawie?
KK: Wszyscy moi doradcy jednogłośnie opowiedzieli się za Michałowicami. Zresztą podobnie uważała większość trenerów i zawodników, z którymi rozmawiałem. Rozegranie Pucharu Polski przy okazji CSI byłoby dobre dla najlepszych zawodników jak Morsztyn i Skrzyczyński, którzy i tak mają je w planach. Dla pozostałych byłyby to niepotrzebne koszty. Zwłaszcza, że jedne z zawodów zaplanowano w odległym Lublinie. Tu też nie wykluczam możliwości do powrotu do tej koncepcji w przyszłości, już w kolejnym sezonie. Zwłaszcza, że Puchar Polski powinien mieć charakter cyklu zawodów. Ale trzeba to przygotować znacznie wcześniej i poinformować o tych planach zawodników.
TS: Proszę podsumować imprezy międzynarodowe w skokach w Polsce.
KK: Pozostaje się cieszyć, że mamy tylu dobrych organizatorów, którzy potrafią zebrać takie pule nagród. Dla nas sportowo i organizacyjnie jest to wielki sukces. Tylko w tym roku podczas polskich zawodów CSI i CSIO odbędzie się aż 21 konkursów zaliczanych do Rankingu Rolexa. Wiele zawodów odbywa się w pięknych miejscach, halach z widownią, z dobrymi warunkami dla kibiców i, co ważniejsze, dla koni. Mamy się w Europie czym pochwalić. Przyjeżdżają do nas coraz lepsi zawodnicy. W przyszłym roku dojdą do tego jeszcze CSI4* w Poznaniu. Jeśli w najbliższym czasie poziom sportowy naszych jeźdźców dorówna poziomowi organizacji CSI, to będzie naprawdę dobrze.
TS: Na zakończenie pytanie o przyszłość. Czy zamierza Pan kandydować do zarządu PZJ i na funkcję przewodniczącego Komisji Skoków?
KK: Nie, nie zamierzam. Ale jeśli nowe władze będą chciały skorzystać z mojego doświadczenia, to chętnie posłużę radą.
TS: Kogo widzi pan jako swojego następcę na tym stanowisku?
KK: Rozmawiałem z Rinaldo Kieconiem, ale on raczej wyklucza taką możliwość. A szkoda, bo to osoba bardzo kreatywna i niekontrowersyjna, potrafiąca współpracować ze wszystkimi. Mam nadzieję, że to się wyklaruje i znajdzie się ktoś odpowiedni. Wszystko zależy od tego, kto zostanie Prezesem PZJ, kto v-ce Prezesem do spraw sportu i jakie będzie miał koncepcje co do struktury zarządzania dyscyplinami. Mamy wielu świetnych fachowców.
TS. Dziękujemy za poświęcony czas.
FOTO: Katarzyna Boryna
Jesli nie czytałeś poprzednich naszych rozmów, zapraszamy do działu WYWIADY