"1+1 nie zawsze równa się 2" - mówi w wywiadzie dla TylkoSkoki Jos Lansink. Zapraszamy do obejrzenia i przeczytania wywiadu z Mistrzem Świata. Materiał został zrealizowany podczas kliniki skokowej Fundacji Horse Sport.
{youtube}2jDj4unedns{/youtube}
TS: Gratuluję ostatnich występów podczas zawodów CSI5* w Hertogenbosch!
Jos Lansink: Dziękuję. Miałem jedną zrzutkę w Grand Prix na koniu Ensor de Litrange LXII (Nabab De Reve x Mr Blue) i byłem dziesiąty. Było tylko pięciu bezbłędnych. Był to trudny parkur, ale byłem bardzo zadowolony, ponieważ był to dopiero drugi raz, kiedy koń skakał tak wysokie przeszkody.
TS: Jak pracuje Pan z końmi Grand Prix pomiędzy zawodami?
JL: Za każdym razem wygląda to trochę inaczej dla każdego konia. Jeżeli koń jest doświadczony, lubię pojechać na zewnątrz do lasu aby utrzymać go w zdrowiu na świeżym powietrzu. To bardzo ważne. A po drugie można dobrze popracować nad kondycją.
TS: Ma Pan obecnie 53 konie w swojej stajni. Czym kieruje się Pan przy ich wyborze?
JL: W dzisiejszych czasach możesz kupić dowolnego konia. Klienci są różni. Każdy z nich ma inny pogląd na wierzcowca idealnego. Dlatego nie każdy lubi ten sam typ konia. Jedni lubią gorące konie, inni duże, niektórzy małe, wolniejsze, młode, doświadczone. Więc zawsze potrzebne są różne. Według mnie najważniejsza jest jakość konia, czy są uważne, czy mają wystarczająco „krwi”. Jeśli chcesz startować w dużych konkursach bardzo ważne jest to, aby koń miał siłę skoku. Jest takie powiedzenie „bez siły skoku nie ma nadziei”. Koń, który nie jest wystarczająco dobry na cztero- i pięciogwiazdkowe zawody, ale ma dużo siły będzie dobrze spisywał się pod amatorem, ponieważ nie musi się tak wysilać podczas skoku. Kiedy masz konia niezbyt silnego, on jest zmuszony zawsze dawać z siebie wszystko, a to nie jest najlepsze dla jego zdrowia. Jeżeli koń ma trochę więcej energii, może skakać łatwiej. Pozwala mu to również na łatwiejsze życie. (na zdjęciu ze Sławomirem Uchwatem na tle przeszkody TylkoSkoki)
TS: W jaki sposób przygotowuje Pan konia do konkursu Grand Prix?
JL: Nie zawsze jest szansa na start w niższych konkursach podczas zawodów. Jeżeli jest tylko taka możliwość, to preferuję trening konia w konkursie małej rundy, aby zapoznał się z otoczeniem, przeszkodami i było to dla niego coś łatwego.
TS: Gościem w Polsce był ostatnio Albert Voorn. W wywiadzie powiedział, że do skoków wystarczająca jest umiejętność prowadzenia konia w lewo, prawo, dodania i skrócenia.
JL: To jest jego specyficzny sposób na trening konia. Oczywiście podstawą jest jazda do przodu, do tyłu, w prawo, w lewo. Należy jednak pracować nad całym ciałem konia. W prostych parkurach wymagana jest tylko jazda do przodu, w prawo i lewo. Ale jest dużo więcej do zrobienia z koniem. Uważam, że bardzo ważna jest praca po płaskim, chody boczne i inne elementy ujeżdżeniowe. Dzięki temu koń wyrabia sobie mięśnie, staje się wydajniejszy. Po drugie koń dobrze przygotowany do zawodów jest również zdrowszy. Dla przykładu, kiedy ty czujesz się dobrze i zdrowo, praca staje się znacznie łatwiejsza. Kiedy jesteś sztywny i ciężko pracujesz przez cały dzień, czujesz się zmęczony. Ale kiedy twoje ciało jest wytrenowane praca przychodzi łatwiej. (podłoże w KJ Aromer zostało zmodernizowane)
TS: Dużo mówił Pan o trzymaniu łydki przy boku konia.
JL: Myślę, że bardzo ważne jest, aby jeźdźcy nauczyli się prawidłowo używać łydek. Wielu używa tylko rąk, często zbyt brutalnie. Aby jeździć wysokie konkursy, każdy jeździec musi nauczyć się przykładać prawidłowo łydki.
TS: Jaki był Pana klucz do sukcesów?
JL: Wszystkie moje dobre konie zanim je dostałem miały jakiś problem. Więc pracowałem nad nimi. Tylko Libero H miałem od początku czyli od 6-ciolatka. Pozostałe konie takie jak Cumano, Felix otrzymałem po poprzednich jeźdźcach i musiałem zniwelować problemy i ciężko pracować na końcowy sukces.
TS: Dlaczego zdecydował się Pan na zbudowanie własnej stajni?
JL: Przez 14 lat pracowałem dla Hans Hoorn`a, później 8 lat dla stadniny Zangerscheide i pewnego dnia postanowiłem pracować dla siebie. Nadszedł na to czas. I jestem z tego bardzo zadowolony, że podjąłem taką decyzję.
TS: Ma Pan 53 konie i 4 jeźdźców. Czy jest to wystarczające, aby być na najwyższym poziomie?
JL: Nie wszystkie 53 konie są przygotowywane do dużego sportu. Mamy kilka 5- i 6-letnich koni, które startują tylko w małych konkursach, niektóre konie są przeznaczone do sprzedaży. Jednak zawsze mamy 10 koni, które startują na zawodach międzynarodowych.
TS: Ostatnio w wywiadzie opublikowanym na stronie PZJ z Michaelem Robertsem padło pytanie: Ile należy wydać rocznie, aby być w TOP 50 LR? Po wstępnych obliczeniach podał on sumę 300.000 euro. Co Pan o tym sądzi?
JL: Z 300.000 euro nie ma szans. Nie da się za to kupić konia Grand Prix. Warto myśleć o przyszłości. Należy zawsze mieć do dyspozycji młode konie 5,6-letnie z dużym potencjałem, które powoli należy wdrażać w duży sport. Wówczas można myśleć najwyższym poziomie. W końcu należy mieć trochę szczęścia, aby stworzyć parę pomiędzy zawodnikiem a koniem. Nie zawsze w jeździectwie 1+1 = 2.
Foto: Oliwia Chmielewska