-
Szczegóły
-

Ich zadaniem jest szukanie prawdziwych diamentów. Mowa tu o diamentach wśród setek młodych koni. Kupowane i hodowane przez zagranicznych biznesmenów, jako 3-latki, a czasami jako źrebaki, coraz częściej trafiają do Polski. Cel jest jeden. Znaleźć spośród nich takie, który trafią w ręce najlepszych zawodników na świecie. Widzimy te niesamowite zwierzęta na parkurach konkursów Grand Prix, ale nie wszyscy zdajemy sobie sprawę, ile lat pracy wymagało od kogoś to, by konia do tego przygotować. Jak się okazuje, coraz częściej tymi osobami są właśnie polscy jeźdźcy. Jak to wygląda, pokazujemy na przykładzie trzech stajni: Sławomira Uchwata, Łukasza Krajewskiego i Michala Przybeckiego.
Zacznijmy od kontaktów
Osiem lat temu Sławomir Uchwat chcąc doszkolić się jako jeździec, trafił do holenderskiego zawodnika i właściciela stajni Marcela De Boera. Ten, widząc jak polski zawodnik jeździ, dał mu przy okazji w trening kilka swoich koni, które przyjechały do podkarpackiego Glinika. Kiedy wróciły do Holandii, sprzedały się bardzo dobrze.
Czytaj więcej...